Transportowiec PAK TA - Rosjanie chwalą się samolotem, który jest czystą propagandą
Rosyjskie media pochwaliły się, że ich przemysł zbrojeniowy planuje budowę samolotu, który przyćmi wszystko, co do tej pory widzieliśmy. Kłopot w tym, że zapowiedziany projekt jest tyleż ambitny, co zupełnie nierealny. - To w znacznej mierze propaganda lub celowa dezinformacja - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Kiński, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".
01.04.2015 15:24
Już w 2024 roku flota złożona z 80 supernowoczesnych samolotów transportowych, które jeszcze nie istnieją nawet na desce kreślarskiej, będzie mogła w kilka godzin przerzucić 400 supernowoczesnych czołgów, które nie zostały jeszcze oficjalnie pokazane, do rozmieszczonych w odległych zakątkach globu baz wojskowych, które jeszcze nie powstały. To nie tania powieść sensacyjna, ale wizja roztoczona ostatnio przez poważne rosyjskie media.
Ten bardzo śmiały - żeby nie powiedzieć surrealistyczny - projekt, rozpalił wyobraźnię internautów. Jednak wszystko wskazuje na to, że to nic więcej jak propagandowa "wrzutka", którą błyskawicznie podchwyciły, często bezkrytycznie, media na całym świecie.
Naddźwiękowy cud techniki
O co chodzi? Otóż rosyjskie media podały, że według ostatnich założeń rosyjskiej Komisji Wojskowo-Przemysłowej w mniej niż dekadę powstanie flota samolotów transportowych nowej generacji, określanych mianem PAK TA. Powołano się przy tym na nieoficjalne informacje uzyskane od anonimowego wojskowego, który miał uczestniczyć w posiedzeniu wspomnianej komisji, gdy zapadały kluczowe decyzje dotyczące szczegółów całego przedsięwzięcia.
Sam program PAK TA nie jest niczym nowym i prowadzone są już analogiczne projekty, będące na różnym etapie zaawansowania, w zakresie nowego myśliwca (PAK FA) i bombowca (PAK DA). Jednak informacja o transportowcu nowej generacji wywołała sensację z powodu niewiarygodnego rozmachu przyjętych założeń.
PAK TA ma być samolotem ponaddźwiękowym - osiągającym prędkość 2000 km/h - o zasięgu 7000 km i udźwigu co najmniej 200 ton. Głównym zadaniem PAK TA byłby transport najnowszych rosyjskich czołgów T-14, których - jeśli wierzyć zakładanym specyfikacjom - zabierać będzie co najmniej pięć. Już w 2024 roku w rosyjskich siłach powietrznych miałoby latać aż 80 PAK TA, dzięki czemu przerzut 400 czołgów w niemal dowolny punkt na globie zająłby maksymalnie siedem godzin.
Nie dość, że PAK TA w takiej konfiguracji nie istnieje nawet na desce kreślarskiej, to i czołgów T-14 Moskwa oficjalnie jeszcze nie pokazała. Prawdopodobnie zrobi to 9 maja, na zbliżającej się dorocznej defiladzie z okazji Dnia Zwycięstwa. Nie wiadomo jednak, kiedy maszyny te wejdą do służby ani jak będzie przebiegała ich produkcja. Jedno jest pewne - program "Armata", w ramach którego powstaje cała rodzina nowych pojazdów opancerzonych dla rosyjskiej armii, jest już gigantycznie opóźniony.
Ale jak się okazuje, ambicje Kremla sięgają jeszcze dalej. Budowie superszybkiego transportowca, towarzyszyć będzie rozbudowa sieci baz wojskowych na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Łacińskiej i Azji Południowo-Wschodniej. "Jest oczywiste, że Rosja przygotowuje się do wojskowej konfrontacji na skalę międzykontynentalną" - pisze rosyjski portal Expert Online.
Ekspert: to czysta propaganda
Jak więc widać wyraźnie, gospodarze Kremla rozmach mają niebywały. Jeszcze nigdy w historii nie stworzono konstrukcji choćby zbliżonej do tego, co rzekomo planują rosyjskie koła wojskowe. Dla porównania, największy transportowiec znajdujący się obecnie w rosyjskiej służbie, An-124 Rusłan, zabiera "tylko" 150 ton ładunku na odległość nie większą niż 5200 kilometrów, z maksymalną prędkością "zaledwie" 865 km/h.
- Biorąc pod uwagę podany w doniesieniach na temat PAK TA horyzont czasowy realizacji przedsięwzięcia, jest to zupełnie nierealny projekt. Na dodatek, trudno znaleźć potwierdzenie informacji na jego temat w źródłach oficjalnych. Dlatego podchodziłbym do "sensacji" na jego temat z ogromną rezerwą i generalnie uważam, że nawet jeżeli tkwi w tym wszystkim źdźbło prawdy, jest to w znacznej mierze propaganda lub celowa dezinformacja - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Kiński, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".
- Jeżeli Rosja nie może sobie poradzić z programem myśliwca PAK FA, który ma być samolotem piątej generacji i rosyjską odpowiedzią na amerykańskie F-22 i F-35, ale z zachodniej perspektywy nie jest żadną rewelacją ani rewolucją, to o czym my mówimy? PAK FA wzniósł się po raz pierwszy w powietrze w 2010 roku, miał wejść do służby w 2015 roku, ale jest to zupełnie nierealne. Obecne plany mówią o osiągnięciu wstępnej gotowości przez pierwszą jednostkę w 2020 r. Amerykański F-35 pierwszy raz poleciał w 2006 r., a do służby operacyjnej dopiero wchodzi. A Rosjanie są dziś daleko w tyle w stosunku do Zachodu, jeżeli chodzi o silniki, awionikę czy precyzyjne uzbrojenie lotnicze...
Brak pieniędzy i doświadczenia
Zdaniem szefa "Nowej Techniki Wojskowej" koszty takiego projektu byłyby gigantyczne. - Powątpiewam, czy Rosja w tym momencie może sobie na to pozwolić. Nie wydaje mi się również, żeby był to priorytet dla Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, ponieważ przy swoich aktualnych potrzebach doskonale radzą sobie z samolotami, którymi dysponują obecnie. Mają przecież maszyny An-124 Rusłan - niby ukraińskie, ale cały czas utrzymywane własnymi siłami w sprawności - a także nieco mniejsze samoloty Ił-76, które na bieżąco są dostarczane na zamówienie rosyjskiego resortu obrony - podkreśla.
- Jeżeli takie prace, na poważnie, zostałyby zainicjowane dzisiaj, to w 2024 roku być może byłaby szansa na prototyp. Szczerze mówiąc, w to powątpiewam... Abstrahując od kosztów, rosyjskie biura konstrukcyjne nie mają doświadczeń w budowie tego typu maszyn - wskazuje Kiński.
Chodzi o to, że biuro Iljuszyna nie ma praktyki w konstruowaniu samolotów naddźwiękowych, poza tym ich samoloty transportowe są znacznie mniejsze od projektowanej maszyny. Antonow, który specjalizował się w dużych samolotach, jest ukraiński. A Tupolew raczej będzie pracować nad bombowcem strategicznym nowej generacji - PAK DA.
Niektórzy sugerują, że nowy samolot transportowy mógłby powstać właśnie na bazie PAK DA, ale zdaniem Andrzeja Kińskiego to myślenie życzeniowe, bo po prostu wymagania dla nich wzajemnie się wykluczają. - Te dla samolotu bombowego, chociażby w zakresie redukcji wykrywalności, są zupełnie inne niż dla samolotu transportowego i bardzo silnie wpływają na koncepcję samej konstrukcji. Trudno jest myśleć nawet o wykorzystaniu tych samych silników... - podsumowuje.