Tragiczny wypadek w Tatrach. Nie żyje 25‑latek
Nawet spacer w rejonie Kasprowego Wierchu może się skończyć niebezpiecznym poślizgnięciem i upadkiem z dużej wysokości – ostrzegają tatrzańscy ratownicy, którzy w poniedziałek byli wzywani pięć razy do wypadków w Tatrach. Od wczoraj ratownicy TOPR wyjeżdżali już dziewięć razy.
Do tragicznego wypadku doszło we wtorek w słowackich Tatrach. Zginął 25-letni Polak, który rano wraz z kolegą szedł Doliną Małej Zimnej Wody w kierunku Chaty Teriego. Poślizgnął się w okolicy Wielkiego Hangu i zsunął się po zlodzonym śniegu.
Na miejsce zdarzenia został wysłany śmigłowiec z ratownikami na pokładzie. Ciężko rannego mężczyznę udało się znaleźć dopiero po godzinie. Przetransportowano go do szpitala w Starym Smokowcu, niestety zmarł na skutek obrażeń odniesionych podczas upadku.
Nawet spacer w rejonie Kasprowego Wierchu może się skończyć niebezpiecznym poślizgnięciem i upadkiem z dużej wysokości – ostrzegają tatrzańscy ratownicy, którzy w poniedziałek byli wzywani pięć razy do wypadków w Tatrach. Od wczoraj ratownicy TOPR wyjeżdżali już dziewięć razy. Apelują o ostrożność bo szlaki są oblodzone i bardzo łatwo się ześlizgnąć bez odpowiedniego sprzętu. - Górskie stoki są oblodzone, a każde poślizgnięcie może skończyć się tragicznie - powiedział Radiu Kraków ratownik TOPR Andrzej Maciata. - Góry są obecnie dla bardzo dobrze wyposażonych turystów, którzy umieją się posługiwać górskim sprzętem. Wyjście w wyższe partie gór bez raków czy czekana może być bardzo niebezpieczne - dodał.
Wyjścia w góry lepiej ograniczyć do tatrzańskich dolin, sugerują ratownicy. W te święta zginęły w Tatrach już 3 osoby, jak podał Portal Tatrzański.
Źródło: Radio Kraków, Gazeta Wyborcza