Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Odrzucono zażalenie
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Sąd Okręgowy w Warszawy odrzucił zażalenie na areszt piątego podejrzanego o poplecznictwo w sprawie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. W sprawie ekstradycji z Niemiec Łukasza Ż. tamtejszy sąd przekazał nam, że niemiecka prokuratura stwierdziła dopuszczalność procedury.
29.10.2024 18:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września, na Trasie Łazienkowskiej na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. W wyniku wypadku, który miał spowodować Łukasz Ż. życie stracił 37-letni ojciec rodziny. Jego dzieci: 4-letni synek, 8-letnia córeczka oraz żona trafili do szpitala. Do tej pory pod opieką lekarzy jest też 22-letnia Paulina, dziewczyna Łukasza Ż.
Jadący tym samochodem trzej mężczyźni byli nietrzeźwi. Czwarty - kierowca Łukasz Ż. zbiegł do Niemiec. Jak się później okazało, był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych.
Decyzja nie została jeszcze podjęta
"Prokuratura Generalna Kraju Związkowego Szlezwik-Holsztyn złożyła wniosek do Wyższego Sądu Krajowego Szlezwiku-Holsztynu o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji Łukasza Ż. z Niemiec do Polski w celu ścigania (go - red.) zgodnie z art. 29 ustawy o międzynarodowej pomocy prawnej w sprawach karnych" - informuje Wirtualną Polskę Sąd Szlezwiku-Holsztynu.
"Decyzja Sądu nie została jeszcze podjęta. Obecnie nie można przewidzieć, czy i ewentualnie kiedy osoba ścigana zostanie przekazana polskim władzom" - zaznacza Sąd Szlezwiku-Holsztynu.
Od momentu zatrzymania domniemanego sprawcy wypadku na Trasie Łazienkowskiej minął ponad miesiąc, a Łukasz Ż. wciąż znajduje się w Niemczech. Tamtejsza prokuratura złożyła wniosek o ekstradycję Polaka we wrześniu, ale nadal jest ona rozpatrywana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, 15 września Łukasz Ż. miał spowodować wypadek kierując samochodem osobowym marki Volkswagen Arteon wbrew zakazowi prowadzenia pojazdów, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia. Kilka dni później pojawił się na komisariacie w niemieckiej Lubece i został zatrzymany przez miejscowe służby. Nie zgodził się jednak na uproszczoną ekstradycję, dlatego wdrożono europejski nakaz zatrzymania.
Jak ujawnił w "Fakcie" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba, prokurator Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej, w warunkach europejskich decyzja w niemieckim sądzie może zapaść w ciągu ok. 60 dni. W ciągu kolejnych 10 dni polskie służby będą miały czas na przewiezienie podejrzanego. Może to oznaczać to, że Łukasz Ż. trafi do Polski najwcześniej w drugiej połowie listopada.
W sprawie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, do którego doszło 15 września, status podejrzanego posiada sześć osób.
Łukasz Ż. jest podejrzany o spowodowanie wypadku w ruchu lądowym, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i niestosowanie się do orzeczonych środków karnych. Grozi mu od 9 miesięcy do 12 lat więzienia.
Kolejni mężczyźni: Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani na miejscu wypadku. Usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa.
Kacper K. to dysponent samochodów: Volkswagen Arteon, którym miał kierował Łukasz Ż., gdy spowodował wypadek, oraz auta marki Cupra, którym miał pomóc uciec z miejsca zdarzenia sprawcy wypadku, a który następnie udostępnił Łukaszowi Ż. za pośrednictwem Aleksandra G.
Sąd ws. aresztu jest konsekwentny
Dodatkowo będąc świadkiem wypadku w ruchu lądowym, nie udzielił pomocy pokrzywdzonym w wypadku. Usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy oraz poplecznictwa. Został aresztowany na trzy miesiące.
Piątemu Aleksandrowi G. zarzuca się poplecznictwo. On również trafił do aresztu. To w jego mieszkaniu – zdaniem śledczych - przebywał po wypadku Łukasz Ż. I to on przekazał Łukaszowi Ż. samochód Cupra, którym ten uciekł za granicę.
W połowie października sąd rozpatrywał zażalenie obrońców czterech podejrzanych na areszt. I żadnego z nich nie uwzględnił.
- Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił zażaleń obrońców na postanowienia w przedmiocie zastosowania środków zapobiegawczych wobec czterech popleczników pomagających Łukaszowi Ż., sprawcy wypadku na Trasie Łazienkowskiej i utrzymał w mocy dalsze stosowanie tymczasowego aresztowania – informował 16 października rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba.
Z kolei jak nas poinformowała wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie Beata Wehner, podobnie było z piątym podejrzanym.
- W zakresie rozpoznania zażalenia na zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec piątej osoby, biorącej udział w zdarzeniu, Sąd Okręgowy w Warszawie, postanowieniem 24 października utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie – informuje WP Beata Wehner. Nieoficjalnie chodzi o Aleksandra G., który został zatrzymany najpóźniej 19 września.
Podejrzany przebywa cały czas w Areszcie Śledczym na terenie Niemiec. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście.
Sylwester Ruszkiewicz, Tomasz Waleński dziennikarze Wirtualnej Polski