PolskaTragiczny wypadek na przejeździe kolejowym w Kozerkach koło Grodziska Mazowieckiego

Tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym w Kozerkach koło Grodziska Mazowieckiego

Nie żyje kobieta, a dwójka jej dzieci trafiła do szpitala po wypadku na strzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Kozerki koło Grodziska Mazowieckiego. Śledczy wyjaśniają, dlaczego szlabany na przejeździe były podniesione.

Do wypadku doszło ok. godz. 7.30 na strzeżonym przejeździe kolejowym.

- Kierująca pojazdem 36-letnia kobieta mimo reanimacji, zmarła na miejscu. Dwoje dzieci zostało ciężko rannych - poinformował rzecznik spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Maciej Dutkiewicz.

Ciężej ranna dziewięciolatka została przewieziona do szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej. Jak powiedział rzecznik szpitala Mariusz Mazurek, dziewczynka jest w stanie śpiączki farmakologicznej, przebywa na oddziale intensywnej terapii, oddycha przez respirator.

Druga, dwuletnia dziewczynka jest w Centrum Zdrowia Dziecka w stanie stabilnym średnio ciężkim.

Wypadek na torach

Gdy kobieta wjechała na tory, w jej samochód uderzył skład osobowy, jadący w stronę Warszawy. Siła uderzenia była tak duża, że wyrzuciła auto na drugi tor, którym w przeciwnym kierunku jechał pociąg pośpieszny z Warszawy.

Obsługa przejazdu przekazała już wyjaśnienia, zabezpieczane są też wszystkie materiały, które pozwolą wyjaśnić przyczyny wypadku.

Kolejarze wciąż nie wiedzą, dlaczego na strzeżonym przejeździe kolejowym doszło do takiego wypadku. - Na miejscu pracuje komisja badająca przyczyny wypadku, policja i prokuratura i dopóki nie zakończą prac, nie możemy spekulować kto zawinił: człowiek czy technika - powiedział Dutkiewicz.

Wyjaśnił, że przejazd, na którym doszło do wypadku miał najwyższą możliwą kategorię bezpieczeństwa - tzw. kategorię A, co oznacza, że były na nim rogatki, a ruchem sterował dróżnik. - Dróżnik miał wszystkie niezbędne kwalifikacje, przeszedł wymagane szkolenia, miał ważne badania - powiedział Dutkiewicz. Dodał, że dróżnik był trzeźwy.

Jak powiedziała rzeczniczka Kolei Mazowieckich Donaty Nowakowskiej na przejeździe kolejowym samochód zderzył się z dwoma pociągami: pociągiem KM Warszawa-Skierniewice i pociągiem PKP IC Łódź-Warszawa. Nikt z pasażerów pociągów nie odniósł obrażeń.

Postępowanie w sprawie tragedii prowadzi Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim. - De facto śledztwo jest już prowadzone, choć formalna decyzja o jego wszczęciu zapadnie we wtorek - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura.

Jak dodał, na miejscu zdarzenia prokurator przeprowadził oględziny z udziałem biegłego. - Zapory najprawdopodobniej były sprawne, jeszcze dzisiaj dróżnik będzie przesłuchany przez policję, będziemy ustalać, dlaczego zapory nie zostały zamknięte - dodał prok. Ślepokura. Zaznaczył, że w chwili tragedii na przejeździe była gęsta mgła.

Po zdarzeniu wstrzymany został ruch wszystkich pociągów na odcinku Grodzisk Mazowiecki-Skierniewice. Spółka zapowiedziała uruchomienie - w miarę możliwości - komunikacji zastępczej na trasie Grodzisk Maz.-Skierniewice. Pociągi dalekobieżne z linii łódzkiej w kierunku Warszawy miały być w miarę możliwości kierowane drogą okrężną, z pominięciem Skierniewic i Grodziska Mazowieckiego.

Ruch pociągów odbywa się już normalnie. Po zdarzeniu był wstrzymany, wprowadzono komunikację zastępczą, na linii łódzkiej w kierunku Warszawy pociągi jeździły drogą okrężną.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (401)