Tragiczny finał wyprawy na jagody
Na zawał serca zmarła w lesie starsza kobieta, gdy ciągnik przygniótł jej męża, a ona nie mogła mu pomóc. Mężczyzna został ranny. Wcześniej oboje pojechali tym pojazdem na jagody - podała w czwartek podlaska policja.
Do zdarzenia doszło prawdopodobnie we wtorek, ale dopiero w środę wieczorem odnaleziono ofiary wypadku w lesie, po tym, gdy ich zaginięcie zgłosiła policji rodzina. Kobieta już nie żyła, jej mąż leżał ranny przygnieciony ciągnikiem. Trafił do szpitala.
Oboje - ona w wieku 76 lat i jej o 3 lata starszy mąż, mieszkańcy wsi Skórzec - pojechali na jagody ogrodniczym ciągnikiem. Nie wrócili, więc rodzina powiadomiła policję. Zaczęto także poszukiwania z udziałem okolicznych mieszkańców.
Policjanci natknęli się w lesie na ślady ciągnika. Po śladach doszli do biegnącego w poprzek leśnej dróżki wykopu, w którym leżał poszukiwany mężczyzna. Przyciśnięty ciągnikiem nie dał rady samodzielnie wydostać się spod ciężaru maszyny. Kilka metrów dalej znaleziono zwłoki jego żony -poinformował Jacek Dobrzyński z zespołu prasowego podlaskiej policji.
Policja przypuszcza, że gdy ciągnik przewrócił się w wykopie, kobieta usiłowała prawdopodobnie uwolnić przygniecionego męża, ale jej się to nie udało. Zmarła na zawał. (miz)