Tragiczna interwencja policji w Inowrocławiu. Media: nowe bulwersujące informacje

Do tragicznej interwencji doszło 22 maja przy ul. Błażka na osiedlu Rąbin w Inowrocławiu. Ze zgłoszenia wynikało, że młody mężczyzna wyrzuca meble przez okno bloku.

Na miejsce przyjechali dwaj mundurowi z wydziału patrolowo-interwencyjnego, obaj z kilkuletnim stażem. Z ich relacji wynikało, że gdy weszli do mieszkania, Michał leżał spokojnie na podłodze. Był sam. Później jednak miał stać się agresywny, więc stróże prawa użyli paralizatora.

Podczas interwencji Przemysław D. użył tasera wobec skutego kajdankami Sylwestruka, co jest zakazane. Mł. insp. Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy podkreśliła: "Policjant nie ma prawa użyć tasera wobec osoby skutej kajdankami. To jest zakaz bezwzględny i nie ma następstwa od tego zakazu".

Nagrania pokazują, że Radosław P. kopał Sylwestruka w twarz, a Przemysław D. dusił go, grożąc odcięciem tlenu. Ten zalewa się krwią, ale to nie powstrzymuje agresywnych działań funkcjonariuszy - przekazuje Polsat News. Dopiero po 12 minutach wezwano karetkę. Prokuratura oskarżyła policjantów o nieumyślne spowodowanie śmierci.

Po blisko 40 minutach od rozpoczęcia interwencji jeden z policjantów miał znaleźć nabój. Amunicja wspomniana jest w notatce służbowej Przemysława D., ale on stwierdza w niej jednak, że znalazł ją zaraz po wejściu do mieszkania. Te rozbieżności można zauważyć dzięki nagraniom z kamery, na które wskazuje Polsat News.

Ojciec ofiary, Maciej Sylwestruk, oskarża funkcjonariuszy o morderstwo z premedytacją. Proces przeciwko byłym policjantom rozpocznie się wkrótce. Przemysław D. w liście do księdza podkreśla swoją niewinność, twierdząc, że sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Źródło: Polsat News/WP