Tragedia w Zielonej Górze: matka i dwie córki nie żyją
Policjanci nadal wyjaśniają przyczyny tragedii w Zielonej Górze. Funkcjonariusze znaleźli w sobotę w jednym z mieszkań zwłoki kobiety i jej dwóch córek. Jak się okazało, nie żyje też jej mąż, którego ciało zostało znalezione w oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Wschowie. Według nieoficjalnych informacji, które podał serwis rmf24.pl, mężczyzna zabił żonę i córki,a potem popełnił samobójstwo.
Jak podało rmf24.pl, w ustaleniu kolejności zabójstw pomógł monitoring. Rano mężczyzna miał przyjść do mieszkania i pod nieobecność żony udusił córki. Potem czekał na jej powrót. Z nagrań wynika, że zginęła ona około południa. 33-latek popełnił później samobójstwo - powiesił się.
Nieoficjalnie wiadomo, że kobieta z dziećmi kilka dni temu wyprowadziła się od męża i złożyła wniosek o rozwód.
- Śledczy sprawdzają, czy to on mógł stać za śmiercią swojej rodziny - powiedziała nadkomisarz Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji.
Policjanci w sobotę około 18.00 otrzymali zgłoszenie od jednej z sąsiadek, że nie może się skontaktować z lokatorką mieszkania obok. Poprosiła ich o pomoc. Gdy przyjechali na miejsce, z pomocą strażaków wyważyli drzwi. W środku były ciała 31-letniej kobiety i jej córek 9-letniej i 12-letniej.
Prokurator Zbigniew Fąfera z zielonogórskiej prokuratury powiedział wcześniej, że zdaniem śledczych wiele wskazuje na morderstwo na tle przemocy rodzinnej - W tym mieszkaniu dochodziło do kłótni - poinformował. Zastrzegł jednak, że są to na razie tylko wstępne ustalenia