Tragedia w Koszalinie. Jak zwykle w Polsce, dopiero po pożarze myśli się o wykopaniu studni
Żadne słowa nie oddadzą rozmiarów tragedii w Koszalinie. Nie ma takich wyrazów współczucia dla rodzin zmarłych nastolatek, które byłyby w stanie złagodzić ich ból. Warto jednak zastanowić się, dlaczego do tego w ogóle doszło i co zrobić, żeby takie katastrofy nie zdarzyły się w przyszłości.
Jak zwykle po każdej tragedii w Polsce mamy właśnie do czynienia z nerwową reakcją władz. Zaczęło się szukanie kozła ofiarnego (zatrzymany został właściciel escape roomu) i symuluje się podjęcie jakiś zdecydowanych działań w tej sprawie (kontrole w takich lokalach). Efekt jest taki, że jak na dłoni widać bezradność i hipokryzję władz. Dlaczego?
Wygląda to tak, jakby premier Morawiecki wespół z ministrem Brudzińskim właśnie odkryli istnienie w Polsce escape roomów i wpadli na to, że warto je skontrolować. Czyli sprawdzić, czy działają zgodnie z przepisami. Pytanie dlaczego nie wcześniej, skoro nie pojawiły się przecież one w Polsce wczoraj. A przecież istnieją przepisy określające jakie warunki muszą spełniać lokale prywatne i użyteczności publicznej, żeby mogli przebywać w nich ludzie. To prawo ma zapobiegać takim właśnie sytuacjom. Są także służby (straż pożarna czy nadzór budowalny), które mają za zadanie sprawdzać, czy przepisy są przestrzegane. Gdzie one były przed tą tragedią? A jeśli przepisy są niewystarczające, dla zapewnienia bezpieczeństwa, dlaczego nie zostały one zmienione? Wydaje się, że właśnie to, a nie wystąpienia na konferencjach prasowych, jest podstawową rolą premiera i ministra: nadzór nad właściwymi służbami czy dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków. I wyciąganie konsekwencji, kiedy tak się nie dzieje.
Powie ktoś, że mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem, którego nie dało się w żaden sposób przewidzieć. Ale jeśli tak, to zarządzone właśnie kontrole również są daremne.
Jest jednak jeszcze ważniejsze pytanie, które warto postaci: dlatego nagle zaczęto kontrować właśnie escape roomy? Odpowiedz niby oczywista, bo właśnie w takim miejscu doszło do tragedii, ale przecież nie są to lokalne czy firmy w żaden sposób wyjątkowe. W Polsce istnieje tysiące miejsc, gdzie przebywają i bawią się dzieci. I teraz kluczowe pytanie: czy jeśli, nie daj Boże, do podobnej tragedii dojdzie w kinie, to nagle minister Brudziński zarządzi kontrole kin? A jeśli w jednym z wielu z wielu miejsc rekreacyjnych dla dzieci, sal zabaw otwieranych np. przy galeriach handlowych, to będziemy czekać na tragedię, żeby również je skontrolować? A czym się różnią te miejsca od zwykłego sklepu obuwniczego czy zakładu fryzjerskiego, w których też przecież może zawsze dojść do pożaru czy innego zagrożenia?
Chciałbym się mylić, ale, znając realia polskie, ponieważ właśnie jest akcja „escape room” i wszystkie siły zostały tam rzucone, to w pozostałych miejscach użyteczności publicznej kontrole będę pojawiać się rzadziej lub…wcale.
Wszystko to jest efektem odwiecznej polskiej choroby, polegającej na tym, że kiedy dojdzie o tragedii, nagle organizujemy takie pokazowe i doraźne akcje kontrolne, ogłaszamy powszechną żałobę, a na co dzień powszechnie lekceważymy przepisy i procedury bezpieczeństwa. Mało tego: jesteśmy prawdziwymi mistrzami świata w ich omijaniu czy naginaniu. Żeby nie być gołosłownym, niedawno pisałem o zastawianiu dróg ewakuacyjnych i sprzętu przeciwpożarowego towarem w marketach. Niby wszyscy to widzieli, ale nikt z tym nic nie robił, ruszyło się dopiero po nagłośnieniu sprawy przez media. Znowu czekaliśmy na jakiś dramat?
Tak to właśnie w Polsce jest: kiedy pojawił się Frog, to zaskoczone władze odkryły, że są u nas piraci drogowi. Kiedy zaczęli umierać młodzi ludzie, władze otworzyły oczy ze zdumienia, że rynek jest zalewany przez dopalacze. A teraz, dopiero po śmierci pięciu nastolatek, rząd zorientował się, że istnieją escape roomu i zaczęły je kontrolować.
Wydaje się jednak, ze nie tędy droga. Chodzi o to, żeby myśleć o odpowiednim prawie i procedurach zanim dojdzie do tragedii i z całą surowością pilnować ich przestrzegania. Czy kiedyś się w końcu tego nauczymy? Że zawsze warto mieć studnię, a nie myśleć o jej wykopaniu dopiero jak wybuchnie pożar?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl