Tragedia w kopalni "Wujek". Jest decyzja ws. byłego zomowca Romana S.
Były funkcjonariusz ZOMO Roman S., podejrzany o strzelanie do górników protestujących w kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego,
pozostanie w areszcie do 6 lipca - zdecydował katowicki sąd rejonowy. Mężczyźnie grozi 10 lat więzienia.
Informację o decyzji sądu przekazał PAP jego wiceprezes Łukasz Ciszewski. Jej pisemne uzasadnienie ma być gotowe w ciągu 7 dni.
Prokuratura wystąpiła o areszt na 3 miesiące. Wniosek motywowano grożącą mężczyźnie surową karą - do 10 lat więzienia - oraz "uzasadnioną obawą jego ucieczki lub ukrywania się za granicą".
Podejrzany był obecny na sali sądowej.
Roman S. ma niemieckie obywatelstwo, był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju zdecydowały o wydaniu go polskim organom wymiaru sprawiedliwości. Od czwartkowego wieczoru jest w Polsce.
We wtorek b. zomowiec usłyszał w IPN zarzut popełnienia zbrodni komunistycznej. Wraz z innymi członkami plutonu miał oddać "strzały w kierunku pokrzywdzonych, narażając ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w wyniku czego śmierć poniosło 9 osób, a 21 doznało obrażeń ciała".
Roman S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i odmówił składania wyjaśnień.
Na początku stanu wojennego, 16 grudnia 1981 r., w czasie pacyfikacji strajku w KWK "Wujek" w Katowicach milicja użyła broni palnej. Od milicyjnych kul zginęło tam dziewięciu protestujących górników, a ponad 20 zostało rannych. Była to największa tragedia stanu wojennego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl