PolskaTragedia w Halembie: Prokuratura szuka biegłych poza Śląskiem

Tragedia w Halembie: Prokuratura szuka biegłych poza Śląskiem

Tylko czterech górników, ofiar wybuchu metanu i pyłu węglowego w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej, zginęło natychmiast po wybuchu metanu. Pozostali jeszcze przez pewien czas żyli i prawdopodobnie nie byli przytomni.

Tragedia w Halembie: Prokuratura szuka biegłych poza Śląskiem

06.12.2006 08:51

Sekcja zwłok przeprowadzona przez pracowników Śląskiej Akademii Medycznej wykazała, że przyczyny śmierci górników były różne: zatrucie tlenkiem węgla, uduszenia, urazy oraz poparzenia. Aż u 17 ofiar we krwi stwierdzono obecność hemoglobiny tlenkowęglowej. Jej poziom oscylował w granicach 11-83%. To zaś oznacza, że jednym z głównych powodów tych zgonów było zatrucie się czadem.

- Za wcześnie jeszcze na mówienie o tym, co było przyczyną wypadku w Halembie. Dotychczasowe ustalenia ciągle traktujemy jako hipotezy. Przesłuchaliśmy już ponad 60 osób. Jednoznacznych wniosków wyciągnąć nie można - mówi prokurator Tomasz Janeczek, szef Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Naukowcy z bydgoskiego Zakładu Genetyki Molekularnej i Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika do soboty wieczorem zidentyfikowali ciała 22 ofiar. Trwają badania DNA ostatnich próbek. Dzisiaj odbędą się pogrzeby kolejnych ofiar. W piątek i sobotę pochowano ośmiu górników.


Główną przyczyną śmierci większości górników, którzy 21 listopada zginęli w Halembie, było zatrucie czadem powstałym po zapaleniu się metanu i wybuchu pyłu węglowego. Biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili też jednak i inne przyczyny: nagłe uduszenie, obrażenia wewnętrzne i poparzenia. - Te przyczyny były zróżnicowane, nakładały się - powiedział wczoraj prok. Tomasz Janeczek, szef Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Cztery osoby zmarły w wyniku wielomiejscowych obrażeń wewnętrznych, które mogły być spowodowane siłą eksplozji lub uderzeniem. Jedna z ofiar dodatkowo zatruła się tlenkiem węgla, ośmiu górników zginęło z powodu toksycznego działania tlenku węgla oraz gwałtownego uduszenia, spowodowanego brakiem tlenu w otoczeniu, zaś trzech - z powodu zatrucia czadem. Główną przyczyną śmierci kolejnego górnika były oparzenia i uduszenie, czterech następnych zmarło w wyniku rozległych oparzeń i zatrucia, innego zabiły oparzenia, uduszenie i zatrucie. Wszyscy oni zginęli natychmiast, nie czując bólu.

Aż w 17 przypadkach patolodzy stwierdzili obecność we krwi ofiar hemoglobiny tlenkowęglowej. To oznacza, że osoby te oddychały powietrzem, w którym znajdował się czad w wysokim stężeniu. Według ekspertów już półtoraprocentowe stężenie czadu w powietrzu jest dla człowieka śmiertelne.

Nadal nie są znane przyczyny wypadku w Halembie. To, co do tej pory powiedziano na ten temat, prokuratorzy traktują jedynie jako mniej lub bardziej prawdopodobne hipotezy. Wciąż szukają ekspertów i biegłych, którzy pomogą im w pracy.

- Dobrze byłoby, gdyby były to osoby nie związane z regionem Śląska - mówił wczoraj prok. Tomasz Janeczek, uzasadniając tę opinię dobrem śledztwa. Wcześniej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podkreślał, że wyniki prac komisji powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy do zbadania przyczyn tragedii będą traktowane jako "dodatkowy materiał". Czy to oznacza ograniczone zaufanie do lokalnych specjalistów zajmujących się górnictwem i naukowców ze śląskich uczelni?

Gliwiccy prokuratorzy przesłuchali już ponad 60 osób, m.in. górników z Halemby oraz firmy zewnętrznej MARD, którzy pracowali na feralnej, likwidowanej ścianie znajdującej się 1030 metrów pod ziemią. Niektóre z tych osób skontaktowały się także z DZ Opowiadały o podwyższonym poziomie metanu i oszukiwaniu czujników.

Na miejscu tragedii wciąż nie przeprowadzono wizji lokalnej. Oprócz prokuratorów, mają w niej wziąć udział członkowie specjalnej komisji powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy. Oficjalnym powodem jest obecność na dole gazów, które uniemożliwiają oddychanie bez aparatu tlenowego.

W najbliższych dniach powinna zostać zidentyfikowana ostatnia ofiara wybuchu. Pracują nad tym naukowcy z bydgoskiego Zakładu Genetyki Molekularnej i Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

- W sobotę wieczorem zidentyfikowane były już 22 ofiary. Ciągle nie mamy potwierdzenia nazwiska ostatniej z nich, a bez tego nie możemy wydać ciała rodzinie. Próbka, z której naukowcy próbują wydobyć DNA górnika, jest prawdopodobnie w bardzo złym stanie - wyjaśnia prok. Michał Szułczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Aldona Minorczyk-Cichy

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)