Tragedia w Dzierżoniowie. Areszt dla podejrzewanego o zabójstwo 25-letniej Magdaleny
Sąd Rejonowy w Dzierżonowie (woj. dolnośląskie) zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące Krzysztofa J. Mężczyzna jest podejrzany po pobicie na śmierć 25-letniej Magdaleny. Katował kobietę kilka godzin. Sąsiedzi słyszeli krzyki, ale nie wezwali policji.
Początkowo Krzysztof J. nie przyznawał się do winy i zasłaniał się luką w pamięci. Kiedy został zatrzymany, był pod wpływem alkoholu. W czwartek podejrzany został doprowadzony do sądu, który zdecydował o tymczasowym aresztowaniu go na trzy miesiące.
- W sądzie Krzysztof J. też nie przyznał się do winy, ale nieco zmodyfikował swoje zeznania - powiedział Wirtualnej Polsce Emil Wojtyra, zastępca prokuratura rejonowego z Dzierżoniowa
Mężczyzna miał powiedzieć w sądzie: - Jeśli się nie mylę, to Magdalena spadła ze schodów. Twierdził, że w mieszkaniu doszło do awarii światła.
- Sąd nie uwierzył w pokrętne wyjaśnienia i zdecydował o aresztowaniu Krzysztofa J. na trzy miesiące - dodał prokurator Wojtyra.
Straszne okoliczności śmierci kobiety
Przypomnijmy: 25-letnia Magdalena została skatowana na śmierć w nocy z 9 na 10 kwietnia w mieszkaniu przy ul. Brzegowej w Dzierżoniowie. Wraz z nią w domu przebywała w tym czasie dwójka małych dzieci w wieku 2 i 5 lat. Z kobietą mieszkał od kilku miesięcy jej partner, 30-letni Krzysztof J. To on rano wezwał pogotowie, ale 25-latka już nie żyła.
Krzysztof J. podejrzany jest o zamordowanie Magdaleny. W środę mężczyzna usłyszał w prokuraturze zarzut pobicia kobiety ze skutkiem śmiertelnym. Nie przyznaje się do winy.
- Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że przyczyną śmierci były liczne obrażenia wewnętrzne oraz krwiak podpajęczynówkowy. Sprawca zadał kobiecie dziesiątki ciosów pięścią - powiedział Wirtualnej Polsce prokurator Emil Wojtyra. - Prawdopodobnie bił ją przez wiele godzin - dodaje.
Sąsiedzi nie reagowali
Prokurator przyznaje, że bulwersujące w tej historii jest również zachowanie sąsiadów. Przyznali oni, że przez trzy godziny słyszeli w mieszkaniu Magdaleny "rumor i płacz", ale nie zadzwonili na policję. Wiedzieli, że z kobietą jest dwójka małych dzieci. Mieli tłumaczyć, że wcześniej w tym mieszkaniu dochodziło już do awantur.
Prokuratura planuje przesłuchać sąsiadów Magdaleny i nie wyklucza postawienia im zarzutów nieudzielenia pomocy.
- Nie zgadzamy się na taką znieczulicę i brak reakcji. Wystarczyłby telefon, a być może kobieta by żyła - uważa prokurator Wojtyra.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, 25-latka była po rozwodzie. Jej były mąż również znęcał się nad nią i siedział za to w więzieniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl