ŚwiatTragedia na Słowacji. Nieoficjalnie: ferrari prowadził 27-letni syn znanego biznesmena

Tragedia na Słowacji. Nieoficjalnie: ferrari prowadził 27‑letni syn znanego biznesmena

Mieszkańcy Orawskiego Podzamcza opłakują śmierć Stefana O. Mężczyzna jest ofiarą szaleńczej jazdy Polaków, którzy na wąskich drogach Dolnego Kubina urządzili sobie wyścig. Jeden z nich to dziennikarz motoryzacyjny, drugi to prawdopodobnie syn bogatego biznesmena.

Tragedia na Słowacji. Nieoficjalnie: ferrari prowadził 27-letni syn znanego biznesmena
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Momot
Maciej Deja

04.10.2018 | aktual.: 04.10.2018 10:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

57-latek nie miał szczęścia. Rok temu pochował brata, trzy lata temu ojca. Teraz śmierć upomniała się o Stefana O. Dziennikarze "Faktu" pojechali na Słowację, gdzie mieszkała ofiara brawurowej jazdy Polaków, którzy ścigali się luksusowymi autami.

Stefan O. zmarł w drodze do szpitala. Jego ciężko ranna żona jest po operacji, jej stan się poprawia. Syn Michał po opatrzeniu lekkiej rany ręki wrócił do domu. 21-latek właśnie zaczynał nowy rok akademicki. Na powrót matki ze szpitala czeka jeszcze kilkoro jego rodzeństwa.

- Chcemy, aby wszyscy zatrzymani kierowcy trafili do aresztu - mówi Wirtualnej Polsce Radko Moravčík z policji w Żylinie na Słowacji. Polacy zostali doprowadzeni już na salę rozpraw, gdzie sąd zdecyduje o ich dalszym areszcie.

Kierowcy porsche, bezpośredniemu sprawcy śmiertelnego wypadku w Dolnym Kubinie na Słowacji, grozi do 5 lat więzienia. Dwójce pozostałych uczestników nielegalnego rajdu do 3 lat więzienia. Jeden z nich to Łukasz K. dziennikarz motoryzacyjny ForzaMagazine i Cars & Coffee Poland. Drugi to, według nieoficjalnych informacji RMF24, 27-letni Adam Sz. syn biznesmena z Wielkopolski. Auto należało do jego ojca.

Kim są uczestnicy wyścigu

Wirtualnej Polsce udało się dowiedzieć, że Adam Sz. jest przedsiębiorcą w branży biopaliw. Jego rodzina ma też drukarnię w Poznaniu. Kiedy zadzwoniliśmy do spółki, w której pirat drogowy jest prezesem, jej pracownicy potwierdzili, że szef "ma kłopoty" na Słowacji. Nie wrócił do pracy z weekendu.

Bezpośrednim sprawcą śmiertelnego wypadku był jednak kierowca porsche cayenne. To najprawdopodobniej Maksymilian G., właściciel pubu i dyskoteki w północno-wschodniej Polsce. O nim wiadomo najmniej. Jest znany w klubach miłośników tej niemieckiej marki. W swoim mieście uchodził za dobroczyńcę. Sponsoruje drużynę młodych piłkarzy, niedawno wręczał paczki dzieciom z ubogich rodzin.

Mercedesem kierował 26-letni polski dziennikarz motoryzacyjny ForzaMagazine i Cars & Coffee Poland. Redaktor, znany jako miłośnik sportowych aut i organizator wypraw samochodowych, nie omieszkał pochwalić się na Instagramie planowaną eskapadą.

Zobacz wideo: Ferrari szaleje na autostradzie pod Poznaniem

Moment wypadku, który kosztował życie Stefana O. nagrał jeden z kierowców jadących tą samą drogą. Na filmie widać, jak czarny mercedes, żółte ferrari i czarne porsche (wszystkie z polskimi tablicami rejestracyjnymi) z ogromną prędkością wyprzedzają samochody ignorując zupełnie linię ciągłą, która rozdziela przeciwległe pasy. Nagle w kadrze pojawia się jadąca z naprzeciwka skoda. Kierowca mercedesa zjeżdża na właściwy pas i unika zderzenia. Porsche, uderza w tył ferrari, a potem czołowo w skodę.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (842)