Tragedia na promie. Wiadomo, kim była zmarła kobieta
Pojawiają się nowe informacje w sprawie tragedii, która rozegrała się na promie płynącym z Polski do Szwecji. Dziennikarze dotarli do pasażerki promu, która widziała 36-latkę i jej 7-letniego syna, zanim ci znaleźli się za burtą. Wiadomo też, czym kobieta zajmowała się w Polsce.
Według pani Małgorzaty (imię zmienione - red.), było kilka szczegółów, którymi Paulina Sz. i jej syn Lech zwracali na siebie uwagę.
- Wyszłam na pokład na chwilę, bo nie miałam kurtki, a mocno wiało. Z tyłu zobaczyłam siedzącą w kurtce kobietę, siedziała w cieniu przy ścianie na ławce, obok stał wózek z dzieckiem. Daszek wózka był opuszczony i nie widziałam twarzy dziecka. Ale zwróciłam uwagę, że dziecko było duże, za duże jak na dzieci, które normalnie siedzą w wózku. Kobieta siedziała z opuszczoną głową - relacjonuje współpasażerka.
- Ona siedziała na ławce przy ścianie, w cieniu, tylko stopy dziecka były w słońcu. Chłopiec się nie ruszał, był w pozycji półleżącej, może spał, nie wiem. Dokładnie nie widziałam, bo daszek wózka był opuszczony - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według "Faktu" 36-latka pochodziła z Grudziądza, ale ostatnio wraz z synem przeniosła się do Trójmiasta. Była tłumaczką z języka francuskiego. W ostatnich tygodniach nie miała jednak stałej pracy.
Tragedia na promie. Duńczycy wydali komunikat
W weekend eksperci z Danii dokonali analizy zeznań świadków oraz zapisu monitoringu na promie Stena Spirit. - Jasne jest, że nie był to wypadek - oświadczył później szef komisji Oessur Jarleivson Hilduberg w wypowiedzi dla stacji radiowej P4 Blekinge.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku od soboty prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa dziecka i targnięcia się na życie przez matkę. Szwedzka prokuratura w Karlskronie zakwalifikowała przestępstwo jako morderstwo.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.
Źródło: "Fakt"