Toruń. Branża gastronomiczna przeciwko obostrzeniom. Domaga się wsparcia
Toruń. Obostrzenia dotyczące m.in. restauracji spotkały się z niezadowoleniem branży gastronomicznej, która wyszła na ulice miasta. Domagają się reakcji i wsparcia.
Do protestu doszło w czwartek w Toruniu przed Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki, następne uczestnicy przenieśli się pod pomnik Mikołaja Kopernika, by w końcu dotrzeć przed Urząd Marszałkowski. Policja szacuje, że protestowało około 5 tysięcy osób.
Manifestującym towarzyszyła symboliczna trumna zbudowana z plastikowych opakowań na jedzenie. Część uczestników miała ze sobą transparenty m.in. z takimi hasłami jak "Pobite gary", "Jarek oddaj fartucha", "Nie tylko ośmiorniczki, zjem też kaszankę".
Toruń straci przez koronawirusa? Apel o reakcję
Uczestnicy są niezadowoleni z wprowadzonych obostrzeń, które uderzyły w branżę gastronomiczną. Wskazano, że dotychczasowe mechanizmy wsparcia są niewystarczające. Protestujący domagali się m.in. utworzenia funduszu celowego, który pomógłby walczyć z kryzysem.
Podczas protestu pojawił się również wątek lokalny. Manifestujący wskazali na to, że Toruń jest miastem turystycznym, a przez potencjalny upadek branży gastronomicznej może wiele stracić. Padła deklaracja spotkania się z marszałkiem województwa i prezydentem Torunia, by uzgodnić i przedyskutować postulaty.
Przypomnijmy: dwa tygodnie temu rząd zdecydował się na zamknięcie restauracji, pubów, klubów oraz pozostałych lokali gastronomicznych. Na razie nic nie wskazuje na to, by zakazy zostały cofnięte. W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. W ciągu ostatniej doby zachorowało 27 143 osób. Tym samym mamy kolejny dobowy rekord zakażeń.