Tomasz Nałęcz: PiS nie ma dostępu do banku, więc likwiduje strażnika
• Tomasz Nałęcz krytycznie o nowej ustawie o TK
• "PiS nie ma dostępu do banku, więc likwiduje strażnika"
• Doradca byłego prezydenta: jeszcze Bóg spuści na nich opamiętanie
24.12.2015 | aktual.: 24.12.2015 10:32
Prawo i Sprawiedliwość nie ma kodów dostępu i prawa wstępu do banku, więc likwiduje strażnika - stwierdził Tomasz Nałęcz, doradca Bronisława Komorowskiego, w audycji „Gość Radia ZET”, komentując uchwalenie kolejnej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.
W ocenie Tomasza Nałęcza „gra PiS jest czytelna”: Jarosławowi Kaczyńskiemu chodzi o to, aby tak sparaliżować Trybunał Konstytucyjny, by móc uchwalać ustawy niezgodne z konstytucją.
Nałęcz ocenił jako złą czerwcową nowelizację ustawy o TK, która pozwoliła na wybór pięciu, zamiast trzech sędziów TK. - To był poważny błąd polityczny, głupota, który PO, rozwydrzona i rozleniwiona władzą, zrobiła. To nie miało żadnego sensu - przyznał.
- Można różne bzdury uważać za poważne i obowiązujące. Ale jest jeszcze osąd potomnych - przypominał posłom prawicy Nałęcz. Zadedykował im też „swojego kaca po czasach PRL”. Wyjaśnił, że jego kac, jako członka PZPR, jest „umiarkowany”. - Ale im bardziej pokornie i gorliwie służy się systemowi, tym zderzenie z trzeźwością jest bardziej dolegliwe - stwierdził.
- Każda władza przemija. Jak patrzę na tych służalców, którym rozsądek i sumienie zastępuje rozkaz prezesa to uważam, że jeszcze pan Bóg spuści na nich opamiętanie. Ci ludzie jeszcze się będą wstydzili - mówił Nałęcz.
- Miłe twarze Andrzeja Dudy i Beaty Szydło to kolejna owcza skóra prezesa Kaczyńskiego - ocenił doradca byłego prezydenta. Dodał, że tym razem rządy PiS będą brutalniejsze niż w latach 2005-2007, ponieważ tym razem Jarosław Kaczyński nie musi się z niczym liczyć. - Jarosław nie chciał ryzykować dobrym imieniem brata. I my będziemy bardzo boleśnie odczuwać brak Lecha Kaczyńskiego stwierdził Nałęcz.
Jako przykład podał rok 2007, gdy pomysł wcześniejszych wyborów na początku roku został zablokowany przez prezesa PiS, ponieważ wymagał od Lecha Kaczyńskiego „pojechania po bandzie, poza granicami prawa”. Wybory odbyły się jesienią i zostały przez PiS przegrane.
- Na tym polega zasadnicza różnica, bo Kaczyński nie liczy się z Andrzejem Dudą. To jest zadziwiające, Prezydent Rzeczypospolitej jest jak „żołnierz idący na rozpoznanie bojem”, mówiąc sowiecką strategią wojenną - drwił ze znaczenia Dudy dla prezesa PiS profesor Nałęcz.