Tomasz Nałęcz: kilka raportów to znaczy żaden raport
„Byłoby ogromną porażką komisji, gdyby powstało kilka raportów, bo kilka raportów, to znaczy żaden raport” – stwierdził Tomasz Nałęcz przewodniczący komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina w „Salonie Politycznym Trójki”.
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku, wszystko wskazuje na to, że nie we wrześniu, ale może pod koniec października powstanie ostateczny raport komisji, dlaczego tak późno?
Tomasz Nałęcz: Przeciągają się przesłuchania, rodzą się wydawałoby się takie drobne kłopoty techniczne, jak brak zgody na dopuszczenie zespołu redakcyjnego roboczej wersji sprawozdania złożonego z pracowników kancelarii do materiałów prokuratury. Czekamy na zgodę sądu dopuszczającą pracowników kancelarii do tych materiałów.
Jolanta Pieńkowska: A dlaczego tej zgody jeszcze nie ma?
Tomasz Nałęcz: Myśmy się zwrócili do pani prezes sądu rejonowego dla Warszawy Mokotowa, ale sąd apelacyjny zdecydował, że sprawa trafi do sądu okręgowego więc w tej sytuacji zgodę ma dać sąd okręgowy. Takie drobne kłopoty techniczne, myślę, że mogą być przezwyciężone. To wszystko odwleka postępy prac komisji.
Jolanta Pieńkowska: A czy może być taka sytuacja, że eksperci komisji nie zostaną dopuszczeni do akt prokuratury, że sąd takiej zgody nie wyda?
Tomasz Nałęcz: To jest bardzo delikatna sprawa, ja nie chcę ingerować w suwerenną decyzję sądu.
Jolanta Pieńkowska: Ale nie wyklucza pan takiej decyzji.
Tomasz Nałęcz: Teoretycznie jej nie można wykluczyć, praktycznie byłaby ona zaskakująca, przecież komisja, a także jej pracownicy mieli dostęp do jej materiałów, bo prokuratura wyraziła na to zgodę, ponieważ akt oskarżenia trafił już do sądu, a wraz z aktem oskarżenia materiały i całe materiały śledztwa są już teraz w dyspozycji sądu to chodzi o odnowienie tej decyzji. Liczymy na to, że sąd wyrazi taką zgodę, ale to jest jego suwerenna decyzja.
Jolanta Pieńkowska: A gdyby eksperci nie zostali dopuszczeni do tych akt to raport powstałby jeszcze później?
Tomasz Nałęcz: Gdyby nie było takiej zgody to posłowie musieliby też technicznie siedzieć, pisać, nanosić poprawki na komputer, ponieważ wszystko, co powstałoby w oparciu o poufny materiał, miałoby charakter poufny. To rodziłoby ogromne kłopoty ponieważ posłowie do tych czynności sekretarskich nie są nawykli.
Jolanta Pieńkowska: A czy jakakolwiek część tego raportu jest gotowa. W jakim stopniu?
Tomasz Nałęcz: Tak, jest gotowy pierwszy rozdział tego raportu opisujący prace organizacyjne komisji, materiały dowodowe zgromadzone przez komisję. Ten zespół redakcyjny już funkcjonuje, pracuje na materiałach wytworzonych przez komisję, nie na materiałach prokuratury, bo do nich nie ma dostępu, on nie miał wakacji i pierwszy rozdział mówiący o tych kwestiach organizacyjno-materiałowych komisji jest już gotowy.
Jolanta Pieńkowska: A pańskim zdaniem powstanie jeden raport?
Tomasz Nałęcz: Moim zdaniem byłoby ogromną porażką komisji, gdyby powstało kilka raportów, bo kilka raportów, to znaczy żaden raport. Jestem przekonany, że powstanie jeden raport, wierzę, chcę działać w tym kierunku, żeby jak najwięcej w tym raporcie było treści wspólnych, tak jak w każdym sprawozdaniu komisji, bo to, co nazywamy roboczo raportem komisji, regulamin Sejmu nazywa sprawozdaniem komisji, takich sprawozdań komisji w Sejmie powstaje każdego miesiąca kilkadziesiąt. Tak więc jak w każdym sprawozdaniu komisji będą też zdania mniejszości, wnioski odrębne, sejm przyjmując ten raport zdecyduje o jego ostatecznym kształcie, z komisji na pewno należy oczekiwać tekstu, który będzie miał zapisy alternatywne w niektórych miejscach.