PolskaTomasz Nałęcz: Cimoszewicz kopany przez politycznych prowokatorów

Tomasz Nałęcz: Cimoszewicz kopany przez politycznych prowokatorów

Dzisiaj kiedy notowania Cimoszewicza słabną, kiedy jest to człowiek kopany przez politycznych prowokatorów staję przy nim, bo nie przechodzę na drugą stronę ulicy jak widzę, że łobuzy kopią człowieka. To nie jest koniunkturalizm, tylko to jest dowód lojalności wobec człowieka, którego bardzo szanuję, który jest dla mnie dowodem krystalicznej uczciwości w polskiej polityce. Nie mam żadnego stanowiska w kancelarii przyobiecanego. Każdy kto zna Cimoszewicza wie, że nie jest to człowiek, który usiłuje przekupić swoich politycznych współpracowników - powiedział Tomasz Nałęcz w "Poranku w Radiu TOK FM"

18.08.2005 | aktual.: 22.08.2005 11:58

Mikołaj Lizut: Co niedawna był pan szefem kampanii Marka Borowskiego od wczoraj jest pan rzecznikiem kandydata na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. Pana wczorajsze ogłoszenie tej decyzji trudno nazwać popisem lojalności.

Tomasz Nałęcz: Dlaczego?

Mikołaj Lizut: Jedna kampania, dwóch kandydatów? No panie marszałku, na Boga!

Tomasz Nałęcz: Panie redaktorze to są przede wszystkim kandydaci bardzo bliscy sobie, to są ludzie ze sobą bardzo blisko współpracujący, do niedawna mający wspólne poglądy na wiele spraw.

Mikołaj Lizut: Do niedawna...

Tomasz Nałęcz: Tak. Dzisiaj niepotrzebnie obydwaj rywalizują o stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej. Kiedy byłem jeszcze jednym z liderów SDPL-u, liderem listy wyborczej SDPL-u apelowałem do moich kolegów, żeby Marek Borowski nie rywalizował z Cimoszewiczem o prezydenturę, bo nie ma sensu w obliczu takiego zagrożenia ze strony prawicy dzielić głosów lewicowego wyborcy. Tego lewicowy wyborca w ogóle nie zrozumie, to się źle skończy dla SDPL-u. Moje zdanie było w mniejszości w SDPL-u, więc uważałem, że nie można popierać Cimoszewicza i być liderem SDPL-u, więc sam ustąpiłem ze wszystkich funkcji. Zrezygnowałem z kandydowania do Sejmu, po to żeby móc publicznie deklarować wsparcie dla Cimoszewicza teraz w obliczu tego brutalnego ataku, tej prowokacji politycznej, która dzieje się w komisji śledczej coraz bardziej z udziałem niektórych członków komisji śledczej. Dzisiaj jadąc do TOK FM wysłuchałem w innym radiu wywiadu z panem Maciejem Giertychem i widzę, że on już całkowicie żeruje tą prowokację, tak
jakby był jej współautorem. Uważam, że w takiej sytuacji każdy przyzwoity człowiek, zwłaszcza o lewicowych przekonaniach powinien wspierać Cimoszewicza, także nie widzę tutaj żadnej nielojalności.

Mikołaj Lizut: Ale można panu zarzucić koniunkturalizm. Jednak Włodzimierz Cimoszewicz ma wysokie poparcie w sondażach, a Marek Borowski bardzo nikłe.

Tomasz Nałęcz: Przekonany o bezsensowności rywalizacji Borowskiego z Cimoszewiczem zrezygnowałem z udziału we władzach SDPL i z kandydowania do Sejmu, jeśli to jest dowód koniunkturalizmu, to ja życzę sobie więcej takich koniunkturalistów.

Mikołaj Lizut: Ale mówi się o panu jako o przyszłym szefie kancelarii prezydenta.

Tomasz Nałęcz: Kiedy Cimoszewicz miał 36% poparcia ograniczyłem się tylko do rezygnacji z władz w SDPL-u i z rezygnacji kandydowania do Sejmu, wtedy z pewnego dystansu, z oddali, ale publicznie wspierałem Cimoszewicza. Dzisiaj kiedy jego notowania słabną, kiedy jest to człowiek kopany przez politycznych prowokatorów staję przy nim, bo nie przechodzę na drugą stronę ulicy jak widzę, że łobuzy kopią człowieka. To nie jest koniunkturalizm, tylko to jest dowód lojalności wobec człowieka, którego bardzo szanuję, który jest dla mnie dowodem krystalicznej uczciwości w polskiej polityce. Nie mam żadnego stanowiska w kancelarii przyobiecanego. Każdy kto zna Cimoszewicza wie, że nie jest to człowiek, który usiłuje przekupić swoich politycznych współpracowników.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)