Tomasz Lis pożegnał się z widzami i odpowiedział na zarzuty pod swoim adresem
• Tomasz Lis pożegnał się z widzami programu "Tomasz Lis na żywo"
• Dziennikarz odpowiedział na wszystkie zarzuty pod swoim adresem
• Jednocześnie zapowiedział, że "choć program program przechodzi do historii", "on nie znika"
Program "Tomasz Lis na żywo" już na pewno zniknie z anteny TVP2. Tomasz Lis, dziennikarz, którzy przez 8 lat prowadził program, opublikował na swoim blogu tekst, w którym nie tylko pożegnał się z widzami, ale również odniósł się do zarzutów, które przez ostatnie lata padły pod jego adresem.
Dziennikarz skomentował wyniki oglądalności swojego programu, odpowiedział na sugestie, że zarabia "miliony z abonamentu", a także odniósł się do spekulacji na temat swoich rocznych zarobków.
"Czasem słyszę nawet o siedmiu milionach. To sumy całkowicie kosmiczne, zupełnie zmyślone. W rzeczywistości, dostawałem od TVP sumy wielokrotnie mniejsze. Ale nie były to pieniądze dla mnie i na mnie. Z tych pieniędzy musiałem opłacić kilkanaście osób (...)" - pisze Lis.
Oprócz tego dziennikarz odpowiada na zarzuty o swoją nieobiektywność i o "rzekomą pogardę dla widzów". Sporą część tekstu poświęcił też sytuacji z 2015 roku, gdy w programie - razem z Tomaszem Karolakiem - cytował wpisy z fałszywego konta twitterowego córki prezydenta Kingi Dudy. "Tuż po programie poinformowano mnie, że wpis jest fałszywy. Natychmiast na Twitterze panią Kingę Dudę przeprosiłem" - pisze Lis.
Tomasz Lis w stosunkowo enigmatyczny sposób wspomniał o tym, że pomimo tego, że jego program przechodzi do historii, on "pojawi się gdzie indziej". "Program "Tomasz Lis na żywo" przechodzi do historii. Ale ja nie zniknę. Za chwilę, o tej samej godzinie, także w poniedziałek, pojawię się gdzie indziej. Zdążę Państwa poinformować gdzie" - wyjaśnia.