Tomasz Lis: na razie idę z córką na sanki
Zaraz wychodzę z córką na sanki. Mam teraz czas na przemyślenie pewnych spraw, bo wypowiedzenie trwa kilka miesięcy. Boję się tylko jednego: żeby jakieś wpływowe osoby nie usiłowały teraz przykleić do mnie wilczego biletu - powiedział Tomasz Lis w "Nowej Trybunie Opolskiej".
12.02.2004 | aktual.: 28.02.2012 16:24
Zbigniew Górniak: Jak pan sądzi, ile prawdy jest w tłumaczeniu, że stracił pan pracę w TVN, bo pańska popularność w rankingu prezydenckim ubodła Jolantę Kwaśniewską? Tezę taką stawiają nie brukowce, lecz poważna „Rzeczpospolita” piórem Bronisława Wildsteina. Ponoć nasza First Lady zapiekła jest...
Tomasz Lis: Powiem tylko tyle: teza ta nie wydaje mi się absolutnym absurdem.
Zbigniew Górniak: Jeżeli nie jest absurdalna, to o czym ona świadczy?
Tomasz Lis: Tu zacytuję tytuł swojej ostatniej książki: „Co z tą Polską?”. No bo co z tą Polską, skoro z takiego powodu wyrzuciłoby się mnie z pracy?
Zbigniew Górniak: No właśnie, co z tą Polską?
Tomasz Lis: A to, że tutaj się może już wydarzyć wszystko i nikogo to nie zdziwi. Ja się na przykład już niczemu nie dziwię. Jeżeli duży kontrakt na dostawy broni do Iraku dostaje mała firemka, która nawet nie ma na to koncesji, to ja naprawdę nie wiem, w jakim żyję kraju. Jeżeli przez 16 dni uniemożliwia mi się złożenie stosownego wyjaśnienia w „Faktach”, w którym chciałem powiedzieć, że nie chcę wchodzić w politykę, że byłem, jestem i będę dziennikarzem, no więc jeżeli tego mi się zabrania, to pewnych spraw możemy się tylko domyślać.
Zbigniew Górniak: Jakich spraw?
Tomasz Lis: Może chodzi o coś ważniejszego? O coś dużo większego niż moja osoba? W Polsce dziś może się zdarzyć wszystko. Ten kraj staje się coraz bardziej groteskowy. Proszę mnie już nie ciągnąć za język.
Zbigniew Górniak: A jak czuje się pan jako ten, który podważył wiarygodność „Faktów”? Tak twierdzą pańscy szefowie.
Tomasz Lis: Moim pierwszym i jedynym sędzią niech będą telewidzowie. Jeżeli przez sześć lat oglądano mnie codziennie i ta oglądalność rosła, to chyba ludzie nie są głupi. To chyba dla nich akurat byłem wiarygodny.
Zbigniew Górniak: Plotka mówi, że szefostwo ma też pretensje o występ w programie Kuby Wojewódzkiego.
Tomasz Lis: Słyszałem, ale to kolejny absurd. Bo jeżeli mój występ w komercyjnej konkurencyjnej stacji, w rozrywkowym programie traktować nie jako promocję, lecz jako grzech, to ja już naprawdę nie wiem, gdzie żyję. Przecież za taką darmową promocję TVN powinien mi podziękować.
Zbigniew Górniak: A podziękował panu za stworzenie „Faktów” i uczynienie z nich najlepszego telewizyjnego programu informacyjnego?
Tomasz Lis: Nie, nikt mi nie podziękował. Monice Olejnik, gdy odchodziła z TVN, też nie podziękowano. Widocznie takie są standardy. Ale akurat stosują je ci, którzy o standardach społecznych mówią publicznie najwięcej.
Zbigniew Górniak: Co dalej?
Tomasz Lis: Co dalej? Zaraz wychodzę z córką na sanki.
Zbigniew Górniak: A co po sankach? Polityka?
Tomasz Lis: Ileż razy mam powtarzać, że nie! Jestem dziennikarzem, nie chcę być politykiem. Mam czas na przemyślenie pewnych spraw, bo wypowiedzenie trwa kilka miesięcy. Boję się tylko jednego: żeby jakieś wpływowe osoby nie usiłowały teraz przykleić do mnie wilczego biletu.
Zbigniew Górniak: Jakie to ważne osoby? Kwaśniewscy?
Tomasz Lis: Idę z córką na sanki!