PublicystykaTomasz Janik: Sprawa Kajetana P., czyli kiedy obrońca potrzebuje obrony

Tomasz Janik: Sprawa Kajetana P., czyli kiedy obrońca potrzebuje obrony

- Sprawa Kajetana P. od początku budzi ogromne emocje opinii publicznej. Media i prokuratura informują – niestety, nieraz z bardzo drobiazgowymi szczegółami - o właściwie każdym aspekcie czynu, pościgu za podejrzanym czy wreszcie kolejnych jego zachowaniach już po zatrzymaniu. Niestety, przy okazji rykoszetem trafiony został również adwokat podejrzanego – pisze Tomasz Janik dla Wirtualnej Polski. Prawnik wyjaśnia, na czym polega rola obrońcy i dlaczego Kajetan P. również ma prawo do jak najlepszej i jak najbardziej profesjonalnej obrony.

Tomasz Janik: Sprawa Kajetana P., czyli kiedy obrońca potrzebuje obrony
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Janik

19.03.2016 | aktual.: 01.08.2016 12:57

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystąpiła do sądu o objęcie Kajetana P. obserwacją psychiatryczną. Dwaj biegli psychiatrzy na podstawie jednorazowego badania nie potrafili bowiem definitywnie wypowiedzieć się na temat jego stanu zdrowia psychicznego. Jeśli sąd zgodzi się z wnioskiem prokuratury, podejrzany trafi na kilkutygodniową obserwację w zamkniętym ośrodku szpitalnym. Do zakończenia postępowania daleko, jednak już dziś cała sprawa daje powód do wielu rozważań, w tym do zastanowienia się nad rolą obrońcy podejrzanego.

Pojawiły się bowiem głosy zdziwienia czy wręcz oburzenia, że można bronić (w domyśle: „pomagać”) człowieka podejrzanego o tak potworną zbrodnię. Hejt, z jakim spotkał się mecenas Tadeusz Wolfowicz, do niedawna obrońca Kajetana P., obrazuje, niestety, stan kultury prawnej części społeczeństwa i pokazuje, jak wiele jeszcze jest do zrobienia w kwestii edukacji na tym polu. Te głosy wynikają bowiem z całkowitego niezrozumienia istoty profesji adwokata.

Prawo do obrony jest gwarantowane przez Konstytucję, a jednym z jego elementów jest właśnie prawo do korzystania z pomocy obrońcy. Dzięki obrońcy podsądny może w sposób rzeczywisty korzystać ze swoich uprawnień (i za to właściwie nigdy nie jest potępiany), natomiast obrońca - osoba, dzięki której prawo do obrony nie jest jedynie uprawnieniem fasadowym – spotyka się często z falą krytyki. Zdarza się, że adwokat traktowany jest jak pomocnik sprawcy, niemal współodpowiedzialny za „uniknięcie” przez niego odpowiedzialności.

A przecież taka jest właśnie rola obrońcy - świadczenie pomocy prawnej, polegającej między innymi na obronie w sprawach karnych. Należy wobec tego zadać pytanie: czy adwokat ma starać się realnie pomóc swojemu klientowi, podejmując czynności w przewidzianych prawem granicach, czy też ma odgrywać jedynie rolę statysty, nie przeszkadzać sądowi w wymierzeniu słusznej oraz oczywistej (i najlepiej wysokiej!) kary dla podsądnego, jak również potulnie akceptować każdą decyzję sądu ze strachu przed narażeniem się opinii publicznej?

W sytuacji silnych dowodów sprawstwa oskarżonego, wzmocnionych jego przyznaniem się do winy, rola obrońcy jest szczególna. Musi on wówczas czuwać nad prawidłowym przebiegiem postępowania - stać na straży poszanowania przez sąd i uczestników procesu praw oskarżonego. Jest nie tyle obrońcą człowieka, co obrońcą prawa. Pole do działania dla obrońcy może tu być wbrew pozorom szerokie - od poważnych kwestii (jak przypomnienie sądowi, że zapomniał pouczyć świadka o prawie do odmowy złożenia zeznań), aż po trywialne (jak zapytanie sądu - na prośbę oskarżonego doprowadzonego z aresztu w kajdankach - czy wyraża zgodę na „przekucie” go do przodu, aby nie męczył się z rękoma za plecami podczas wielogodzinnej rozprawy). Nie mniej istotna jest pomoc poza salą sądową, jak chociażby zwykła wizyta w areszcie śledczym, i rozmowa z klientem budująca u niego poczucie, że ktoś się jego sprawą i nim samym interesuje, nie pozostawiając go na pastwę wymiaru sprawiedliwości.

Miarą sukcesu obrońcy nie musi być doprowadzenie do wydania przez sąd wyroku uniewinniającego. Często bowiem prawdziwa walka toczy się nie na polu rozstrzygnięcia o winie, ale o karze: dla oskarżonego, którego wina jest niekwestionowana, naprawdę dużą różnicę stanowi, czy kara więzienia wynosić będzie 3 czy 4 lata, czy grzywna wynosić będzie 5, 10 czy 50 tys. zł, czy zakaz prowadzenia pojazdów będzie trwać 3, 5 czy 10 lat. To te elementy wyroku nieraz stanowią prawdziwe pole bitwy toczonej pomiędzy obrońcą, prokuratorem i sądem i to tutaj rola adwokata potrafi być nie do przecenienia.

Co więcej, obrońca nie jest związany stanowiskiem samego oskarżonego. Przykładowo, nawet w sytuacji przyznania się do winy, obrońca - jeśli jest przekonany o niewinności podsądnego - ma prawo w sposób stanowczy prezentować swoje stanowisko przed sądem i dążyć do uniewinnienia. Bywają przecież sytuacje, w których oskarżony przyznaje się do winy, bo „kryje” prawdziwego sprawcę i liczy na brak dociekliwości sądu albo po prostu nie ma siły walczyć i woli otrzymać karę w zawieszeniu niż angażować energię i środki finansowe w proces, którego skutek i tak jest niepewny.

Warto pamiętać, że również zbrodniarze nazistowscy mieli adwokatów (nieraz spośród narodów szczególnie dotkniętych okrucieństwami wojny). Prawnicy ci w opinii historyków wykazali się profesjonalizmem i zaangażowaniem, potrafili wykonać swoją pracę odkładając na bok kwestie związane z osobą oskarżonych czy tragedią swojego narodu. Przypomnieć też można chyba najgłośniejszy proces sądowy ostatnich lat, tj. sprawę Andersa Breivika. Również on reprezentowany był w sądzie przez obrońcę - Geira Lippestada. W pierwszej chwili, nie będąc przekonany, czy powinien się podjąć tego niewdzięcznego zadania, zapytał o radę własną żonę. Ta jednak stwierdziła, że lekarze i pielęgniarki na pewno ratowaliby Breivika, gdyby został postrzelony i zapytała, dlaczego tylko on nie chce wykonywać swojej pracy.

Kodeks Etyki Adwokackiej nakazuje adwokatowi obronę interesów swojego klienta „w sposób odważny i honorowy”. W sprawach takich, jak Kajetana P., odwaga, którą ma cechować się adwokat, z pewnością potrzebna będzie nie tylko na sali sądowej, ale też poza nią. Z pewnością obrońca prowadzący sprawę, obojętnie - wybrany przez podejrzanego czy ustanowiony przez sąd z urzędu - będzie musiał mierzyć się z presją opinii publicznej, ogromnym zainteresowaniem mediów, nieprzychylnymi komentarzami, ale też z własnymi słabościami. Wspomniany już obrońca Breivika stwierdził, że podczas procesu zgubił w nim swoją duszę i ma nadzieję odzyskać ją po zakończeniu sprawy w stanie nie gorszym niż przed jej rozpoczęciem. To pokazuje, jak poważne zagrożenia dla psychiki łączą się z uczestnictwem w tak ciężkich gatunkowo sprawach. Kajetan P. zrezygnował z pomocy obrońcy wynajętego przez rodzinę, ale ostatecznie jakiegoś obrońcę zapewne mieć będzie. Czas pokaże, czy będzie miał on podobny problem jak norweski prawnik.

Pogląd na rolę obrońcy w procesie karnym ma charakter uniwersalny: chodzi tu jedynie o respektowanie przepisów prawa, czyli elementarnych reguł, które muszą być stosowane w każdej sytuacji. Niezależnie od tego, czy chodzi o obronę w sprawie kradzieży roweru, wyłudzenia podatku VAT, handlu narkotykami czy w końcu zabójstwa. Zdaniem niektórych na obronę zasługują tylko niewinni, pytanie jednak, skąd wiadomo, czy ktoś jest niewinny? Czy decydujące ma być stanowisko samego oskarżonego poparte przyznaniem się do winy bądź jej negacją, przeczucie adwokata, że warto pomóc niesłusznie oskarżonej osobie, czy może dopiero wyrok sądu, po którym jednak jest już (siłą rzeczy) za późno na podjęcie obrony? Gdyby to opinia publiczna wydawała „wyrok”, w ogromnej ilości spraw nie byłby potrzebny nie tylko adwokat, ale i sąd. Potrzebny natomiast na pewno byłby kat.

Alan Dershowitz, wybitny amerykański prawnik - reprezentujący niegdyś m.in. Mike’a Tysona i O.J. Simpsona - na pytanie, czy podjąłby się obrony Hitlera, odpowiedział, że tak. Nawet jeśli był to w części chwyt marketingowy, to po oświadczeniu adwokata żydowskiego pochodzenia, że nie widzi przeszkód dla hipotetycznej obrony architekta Holokaustu, doprawdy nie rozumiem, dlaczego obrona kogokolwiek innego, w tym Kajetana P., miałaby przynosić choćby cień ujmy profesjonalnemu obrońcy.

Tomasz Janik dla Wirtualnej Polski

Tomasz Janik - adwokat, członek Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, doktorant Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (492)