Tomasz Grodzki w tarapatach? Prokuratura chce uchylenia immunitetu marszałkowi Senatu
Prokuratura Regionalna w Szczecinie domaga się uchylenia immunitetu marszałkowi Senatu. Według śledczych prof. Tomasz Grodzki miał przyjmować łapówki od pacjentów, gdy był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej. Polityk PO wielokrotnie zaprzeczał, że przyjmował jakiekolwiek korzyści majątkowe.
22.03.2021 10:17
Prokuratura zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu 4 zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych - w latach 2006, 2009 i 2012 roku. "Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach – w wysokości od 1500 do 7000 zł - lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej" - przekazano w komunikacie.
Śledczy twierdzą, że w trakcie badania sprawy udało im się ustalić, iż marszałek przyjął 7 000 zł od żony starszego mężczyzny chorującego na nowotwór za osobiste przeprowadzenie operacji.
"We wrześniu 2009 r. Tomasz Grodzki zażądał od pacjenta za przyspieszenie operacji kwoty 10 000 zł. Pacjent przed operacją przekazał lekarzowi 3 000 złotych i 500 dolarów. Do zapłaty pozostałej części nie doszło, ponieważ po operacji u pacjenta wystąpiły komplikacje zdrowotne i lekarz nie upomniał się o drugą transzę pieniędzy" - czytamy w komunikacie. Przyjęcie korzyści majątkowej jest niezgodne z prawem i zagrożone karą pozbawienia wolności do 8 lat.
Grodzki przyjmował łapówki? Marszałek Senatu ujawnił nagrania pacjentów
Przypomnijmy, że sprawa rzekomych łapówek przyjmowanych przez marszałka Senatu zaczęła się pojawiać tuż po objęciu państwowej funkcji. W mediach publicznych anonimowi "darczyńcy" twierdzili, że wręczali koperty ówczesnemu dyrektorowi szpitala specjalistycznego w Szczecinie, aby ten przyśpieszył ich operacje bądź wykonał ją osobiście. Marszałek Senatu błyskawicznie ripostował.
- Zaprzeczałem temu i zaprzeczam teraz: nie żądałem żadnych pieniędzy za operacje ani ich nie przyjmowałem - mówił na specjalnej konferencji prof. Tomasz Grodzki. Podczas niej ujawnił nagranie jednego z pacjentów, który wyznał, że był nakłaniany do składania fałszywych zeznań o rzekomej korupcji polityka.
- Profesor Grodzki nigdy nie żądał żadnych pieniędzy (...). Dzięki profesorowi Grodzkiemu żyję do tej pory, nigdy nie żądał żadnych opłat, rzeczy. Tak samo zajmował się innymi pacjentami - mówił Tadeusz Staszczyk. Były pacjent Grodzkiego ujawnił, że pod koniec 2019 roku przyszedł do niego mężczyzna, który stwierdził, że jest ze szpitala i oświadczył, że dostanie 5 tys. zł, gdy napisze, że Grodzki zażądał pieniędzy i dopiero po przekazaniu ich, przyjął go do szpitala. - To jest fałsz, obłuda i draństwo, zdenerwowałem się - relacjonował Staszczyk.
Prof. Tomasz Grodzki informował wtedy, że dwoje innych pacjentów również przyznało, że byli namawiani do składania fałszywych zeznań (zastrzegli oni anonimowość - red.). - Szantażowano ich, że ich firmy mogą mieć kłopoty, jeżeli nie zeznają przeciwko mnie (...). Kto dotarł i w jaki sposób do bazy pacjentów w Zdunowie? Kto odwiedził pana Staszczyka? Komu zależy na destabilizacji urzędu marszałka Senatu? Kto za tym stoi? Kogo stać na wykładanie 5 tys. zł na fabrykowanie fałszywych dowodów? - pytał marszałek Senatu.
Wątpliwości w sprawie Tomasza Grodzkiego nie ma wicemarszałek Sejmu. Ryszard Terlecki zapytany przez dziennikarzy, jak powinien się zachować marszałek Senatu w związku z ruchem prokuratury, odpowiedział: "Tak, jak każdy przyzwoity człowiek to znaczy zrzec się immunitetu i stanąć przed wymiarem sprawiedliwości".
"Gazeta Polska" uderza w marszałka. Tomasz Grodzki odpowiada
W wersję wydarzeń polityka nie uwierzyła "Gazeta Polska", która informowała, że w zaledwie rok śledztwa w sprawie korupcji w szczecińskim szpitalu, śledczy przesłuchali ponad 180 świadków i ustalili 14 zdarzeń korupcyjnych. W akcji specjalnej "GP" dołączyła kopertę i specjalną replikę z wizerunkiem marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Redakcja zachęcała wtedy do wysłania przesyłki marszałkowi Senatu. Również naczelny Tomasz Sakiewicz ogłosił na antenie TV Republika, że polityk to "zwykły łapówkarz". Za te słowa Grodzki podał go do sądu.
Na początku marca doszło do posiedzenia pojednawczego w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Woli, jednak marszałek Senatu nie zgodził się na zawarcie ugody. W związku z tym wyznaczono rozprawę, która odbędzie się 13 maja. Na ten moment nie wiadomo nic więcej, ponieważ, jak zaznaczył obrońca marszałka Grodzkiego, postępowanie ma charakter niejawny.