Nie ma ugody. Tomasz Grodzki idzie z Sakiewiczem do sądu
Nie ma ugody ws. zniesławienia marszałka Senatu RP Tomasza Grodzkiego przez Tomasza Sakiewicza. Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" nazwał polityka "zwykłym łapówkarzem".
Marszałek Senatu RP Tomasz Grodzki nie zawarł we wtorek ugody z redaktorem naczelnym "Gazety Polskiej" Tomaszem Sakiewiczem.
Nie ma ugody. Grodzki idzie do sądu z Sakiewiczem
Posiedzenie pojednawcze, które miało miejsce w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Woli, dotyczyło zniesławienia, jakiego Sakiewicz miał się dopuścić wobec Tomasza Grodzkiego na antenie Telewizji Republika.
W związku z brakiem ugody w sprawie zniesławienia odbędzie się proces. Ten planowany jest na 13 maja. Na ten moment nie wiadomo nic więcej, ponieważ, jak zaznaczył obrońca marszałka Grodzkiego, postępowanie ma charakter niejawny.
- Teraz jest tak, że za ujawnienie tego, co dzieje się na sali sądowej, grozi mi więzienie. Tak wygląda w Polsce wolność słowa i jawność, szczególnie w wykonaniu marszałka Grodzkiego - powiedział w rozmowie z PAP Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" podkreślił, że będzie domagał się tego, by opinia publiczna mogła zapoznać się z przebiegiem całego procesu.
Marszałek Grodzki idzie do sądu. Oskarża Sakiewicza o zniesławienie
Powodem procesu i złożenia przez marszałka Tomasza Grodzkiego prywatnego aktu oskarżenia z art. 212KK względem Tomasza Sakiewicza są słowa dziennikarza, który na antenie Telewizji Republika w 2020 roku nazwał marszałka Senatu RP "zwykłym łapówkarzem".
Sakiewicz umieścił też wpis w mediach społecznościowych, w którym stwierdził, że "o łapówkach wiedziały setki osób", a marszałek "będzie miał jeszcze sprawę o fałszywe zawiadomienie o zniesławieniu".
Słowa dziennikarza odnosiły się do doniesień Radia Szczecin z 2019 roku, które sugerowało, że Tomasz Grodzki, gdy pracował jako lekarz, mógł przyjmować łapówki w zamian za leczenie pacjentów. Marszałek Senatu RP konsekwentnie się tych zarzutów wypiera.
Źródło: PAP