"Być może rozpoczął grę". Trwa obława na Tadeusza Dudę
W sobotę w nocy w miejscowości Stara Wieś miał pojawić się mężczyzna przypominający poszukiwanego za podwójne zabójstwo Tadeusza Dudę. Policja podawała potem, że został zauważony również w niedzielę, co jednak później zdementowała. - Być może rozpoczął grę, formę pseudozabawy z policjantami w celu zmuszenia ich do konfrontacji, czyli wciągnięcia ich w kompleks leśny - komentuje działanie 57-latka były policjant Andrzej Mroczek.
W nocy z sobotę na niedzielę policjanci, którzy w Starej Wsi na Limanowszczyźnie poszukują 57-latka podejrzewanego o zabójstwo córki i zięcia, zobaczyli mężczyznę przypominającego poszukiwanego - podała policja w komunikacie. Ten oddał do nich strzał i uciekł - dodano. W rejonie trwa obława z udziałem funkcjonariuszy z całego kraju.
O to, co mogło się wydarzyć podczas nocnej akcji funkcjonariuszy, został zapytany na antenie TVN24 były policjant, zastępca dyrektora Centrum Badań nad Terroryzmem, Andrzej Mroczek.
- Przede wszystkim tutaj jest kilka takich aspektów - musimy mieć pewność, że to był akurat ten mężczyzna, który jest poszukiwany, bo stuprocentowej pewności nie mamy - przekazał ekspert, dodając, że jeśli to on, "świadczy to również o tym, że ukrywa się w niedalekiej odległości od wioski, w której zamieszkiwał".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koalicja PiS-u z PSL? "Trudno mi sobie wyobrazić"
Były policjant podkreślił, że zgodnie z pojawiającymi się informacjami poszukiwany miał trudnić się m.in. kłusownictwem i "zna bardzo dobrze tereny - zalesione, górzyste, mające różnego rodzaju miejsca, gdzie można się rzeczywiście ukryć".
- I najprawdopodobniej ten mężczyzna, trudniący się wcześniej kłusownictwem, ma różnego rodzaju skrytki czy miejsca, gdzie można się schować, zaczaić - czy wykopane w ziemi, czy naturalne - jakieś małe jaskinie, czy bardzo zalesione, a nawet jakieś stanowiska wysoko na drzewach - wyliczał Mroczek. Podkreślił, że policjanci prowadzący w takim miejscu poszukiwania, którzy "idą tyralierą, przeczesują teren, wbrew pozorom mają bardzo utrudnione zadanie - po prostu mogą przejść po nim, jeżeli jest ukryty w jakiejś skrytce pod ziemią".
Poszukiwania Tadeusza Dudy. Ekspert: Nie wiemy, czy zaopatrzył punkt, w którym się ukrywa
- Tutaj nie można jednoznacznie powiedzieć, czy policjanci popełniają jakieś błędy, w mojej ocenie nie popełniają - dodał, podkreślając, że "na pewno posługują się jakimiś osobami, konsultantami, leśniczymi czy też innymi osobami, które znają ten teren, ale to nie wystarcza".
- Jeżeli chodzi o samo podejście w godzinach wieczorowo-nocnych najprawdopodobniej poszukiwanego mężczyzny, to też musimy tutaj wziąć jeden aspekt pod uwagę, a właściwie kilka - między innymi taki, że mężczyzna ten najprawdopodobniej chciał dostać się do swojego domu, gdzie mógł chcieć wziąć jakieś przydatne mu przedmioty, ale przede wszystkim również żywność, bo nie wiemy, czy wcześniej zaopatrzył punkt, w którym się ukrywa, tak aby przetrwać - wyjaśniał też były policjant.
W niedzielę pojawiły się także policyjne informacje, że 57-latek został zauważony tego dnia po raz drugi, zdementowane jednak potem przez policję. Ekspert, komentując wcześniej te doniesienia, przekazał, że w związku z tym działanie mężczyzny "wcale nie musi być ukierunkowane na to, żeby coś wziąć czy też przeprowadzić jakieś działania bezpośrednie, odwetowe".
- On po prostu może rozpoczął grę, formę takiej pseudozabawy z policjantami w celu zmuszenia ich do konfrontacji, czyli wciągnięcia ich w kompleks leśny - w teren, który on doskonale zna - przekazał ekspert, dodając, że za sprawą takiego działania poszukiwany "może wtedy obserwować" funkcjonariuszy.
Czytaj też: