To oni w imieniu Kaczyńskiego trzęsą Sejmem. "Są nierozłączni"
Mają gabinety obok siebie, wspólnie podejmują decyzje i razem występują na konferencjach prasowych. "Newsweek" opisuje historię Beaty Mazurek i Ryszarda Terleckiego z PiS, którzy w Sejmie są nierozłączni.
Dziennikarka "Newsweeka" Renata Grochal opisuje posiedzenie prezydium Sejmu, które zaplanowano tuż przed Wigilią. Dziesięć minut przed posiedzeniem opozycyjni wicemarszałkowie dostają projekt ustawy prądowej. PiS bardzo zależy na uchwaleniu jej przed końcem roku, żeby od 1 stycznia prąd nie zdrożał. Małgorzata Kidawa – Błońska z PO protestuje. Wtedy odzywa się wicemarszałek Ryszard Terlecki, jednocześnie szef klubu PiS.
- Po co nam opozycja? - pyta Terlecki. Kuchciński proponuje, żeby dać klubom więcej czasu na dyskusję. Terlecki się sprzeciwia, w czym popiera go Beata Mazurek. W czasie debaty wicemarszałek skraca też czas na zadawanie pytań do 30 sekund. - Panie pośle Meysztowicz, pajacować to może pan gdzie indziej, a nie w Sejmie – mówi Terlecki do posła opozycji, gdy ten krytykuje decyzję polityka.
Jeden z polityków PiS mówi tygodnikowi, że Terlecki jest dużo bardziej odporny na stres, niż Marek Kuchciński, dlatego prezes postawił na niego. Gdy Jarosław Kaczyński przychodzi do Sejmu, często zamiast do gabinetu Kuchcińskiego, idzie prosto do Terleckiego. To z nim ustala, co będzie się działo w parlamencie.
Gazeta opisuje też sytuację, do jakiej doszło w gabinecie Terleckiego. Chodziło o zatwierdzenie wyjazdu polityków z grupy polsko-tajwańskiej. Mazurek, która tam przebywała, ogląda skład delegacji i mówi, że mogą jechać wszyscy oprócz Michała Kamińskiego z Unii Europejskich Demokratów. Terlecki ją popiera.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Michał Kamiński o aferze wokół NBP. „To może PiS bardzo zaszkodzić”