Ale słychać, że nie jest gotowa, by krótko po śmierci tak bliskiej jej osoby zdobyć się na dłuższe wspomnienia.
– Była moją rodziną, była dla mnie jak matka... – wspomina divę Budzyńska. Przez te wszystkie lata nie rozstawały się ze sobą praktycznie w ogóle. Dziś w życiu Budzyńskiej zapanowała pustka.
– Nie wiem, jak teraz będę żyła. W ogóle sobie tego nie wyobrażam. Pani Violetta była dla mnie jak matka – kontynuuje swoją opowieść pani Elżbieta. Jest bliska płaczu. – Ona była sensem mojego życia, przez ostatnie 23 lata byłam przy niej każdego dnia. Dziś nie wiem, co będzie dalej.
Przyjaźń Budzyńskiej i Villas rozpoczęła się podczas jednego z koncertów divy. Będąca w ciężkiej sytuacji życiowej kobieta podeszła do gwiazdy i poprosiła o pomoc. Znana z wielkiego serca gwiazda tej pomocy nie odmówiła. Po jakimś czasie okazało się, że są sobie bliskie. Budzyńska stała się asystentką pani Violetty. A przy okazji jej powierniczką i przyjaciółką.
Nie wszyscy jednak uznawali tę przyjaźń za coś dobrego. Nie brak głosów, że to właśnie Budzyńska odizolowała gwiazdę od świata i poróżniła ją z najbliższą rodziną. Sama Budzyńska nie chciała i nie chce na ten temat rozmawiać. Nie chce też komentować faktu, że została jedyną spadkobierczynią divy. A Villas wiele razy powtarzała, że na temat jej powierniczki krąży wiele kłamstw. – Ludzie kłamią na temat mój i mojej Eli. Mam jedynie nadzieję, że Bóg im to wybaczy. Ja nie zamierzam walczyć. Ja znam prawdę i ufam, że kiedyś ci ludzie, którzy kłamią na mój temat, zrozumieją, co czynili – mówiła pani Violetta kilkanaście dni temu, w swojej ostatniej rozmowie z nami.
Violetta Villas zmarła w poniedziałek, w swoim domu w Lewinie Kłodzkim. Budzyńska była przy niej do ostatnich chwil. – Wydaje mi się, że to nieprawda. Że to sen... Że ja za chwilę się obudzę, a pani Viola mnie zawoła – kończy rozmowę z "Faktem" Elżbieta Budzyńska...
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl: Iwona Węgrowska została blondynką