Polityka"To on zniszczył Leppera"

"To on zniszczył Leppera"

Danuta Hojarska, b. posłanka Samoobrony w rozmowie z Wirtualną Polską mówi o swoich wątpliwościach ws. śmierci Andrzeja Leppera. Podobnie, jak inni bliscy współpracownicy szefa Samoobrony nie dowierza oficjalnej wersji mówiącej o samobójstwie Leppera. Opowiada też o tajemniczej wizji słynnego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego oraz odnosi się do rewelacji prostytutki Moniki, która twierdzi, że Lepper był jej stałym klientem.

17.08.2011 | aktual.: 24.08.2011 10:56

Danuta Hojarska o śmierci Andrzeja Leppera dowiedziała się od dziennikarki, która zadzwoniła do niej z prośbą o komentarz. - Myślałam, że to kłamstwo, że chce mnie brzydko wkręcić. Odłożyłam słuchawkę - opowiada. Dopiero, kiedy włączyła telewizor, dotarło do niej, co się dzieje. Do dzisiaj jednak nie wierzy, że Andrzej Lepper sam się zabił. - To nie był tego typu człowiek. Andrzej Lepper był silny, za dużo w życiu przeszedł, żeby teraz, po tych wszystkich problemach targnąć się na własne życie - podkreśla. Wspomina, że Lepper wspierał ją po śmierci męża i zawsze powtarzał, że nie można się załamywać, bo po złych chwilach zawsze przychodzą te dobre.

Jasnowidz i wizja o drabinie

Opowiada, że dwie godziny po znalezieniu ciała Leppera dzwonił do niej słynny jasnowidz Krzysztof Jackowski, który był zaprzyjaźniony z szefem Samoobrony, a jej samej pomagał w poszukiwaniach zaginionego męża. - Krzysztof powtarzał, że Lepper sam tego nie zrobił. Opowiedział o swojej wizji dotyczącej jego śmierci, w której pojawił się mur budynku i przystawiona do niego drabina. Od razu zadzwoniłam do kierowcy szefa Mietka Meyera, czy wie, o co chodzi. Potwierdził, że obok biura parę dni temu ustawiono rusztowanie. W tym może tkwić klucz do wyjaśnienia zagadki jego śmierci - mówi. - Zresztą na początku tego roku Jackowski przepowiedział, że w sierpniu odejdzie z tego świata znany polityk lub człowiek Kościoła. Jego wizja nie mówiła jednak, kim będzie ta osoba - dodaje.

Wątpliwości b. posłanki pogłębia fakt, że Andrzej Lepper nie zostawił listu pożegnalnego. - Szef z pewnością by napisał dosadnie, co mu leży na sercu - mówi z przekonaniem Hojarska. Była posłanka Samoobrony podkreśla, że Lepper bardzo kochał swoją rodzinę i z własnej woli by jej nie opuścił. - Nawet gdyby był w takim dołku, że musiał popełnić samobójstwo, to by się nie wieszał, tylko np. podciął sobie żyły, żeby pomóc ciężko choremu synowi, który czeka na przeszczep wątroby. On dla swojego dziecka zrobiłby wszystko - podkreśla.

Zdaniem Hojarskiej ws. śmierci Andrzeja Leppera jest wiele znaków zapytania. Zastanawia ją, dlaczego w siedzibie partii prawie nikogo nie było w momencie, kiedy znaleziono ciało przewodniczącego, dlaczego wcześniej nikt nawet do niego nie zajrzał, dlaczego dopiero o godz. 1.00 w nocy zabrano ciało Leppera z biura? Największym zaniedbaniem było w jej opinii zwlekanie z przeprowadzenie sekcji zwłok. - Zastanawiam się, czy mu czegoś przed śmiercią nie podano, takie myśli chodzą mi po głowie. Ale teraz już za późno, żeby wykryć cokolwiek... - ubolewa.

Potwierdza, że w siedzibie Samoobrony okna nigdy nie były otwierane, gdyż w środku była klimatyzacja. Zgadza się też, że Lepper był pedantem. - U szefa zawsze był porządek, wszystko było w kant ułożone. Może ktoś czegoś szukał... - zastanawia się.

"Nie było żadnych długów"

Natomiast pojawiające się informacje o ogromnych długach szefa Samoobrony i jego rodziny to, jak mówi, wymysły. Podkreśla, że Lepper nigdy nie zwracał się do niej o pożyczkę, a ci, którzy utrzymują, że się zadłużał, kłamią. - Wiem, że szef miał pieniądze. Na utrzymanie biura dostawał przecież pieniądze od związku. Nie wierzę, że nie miał na czynsz. A Lepperowie mają piękne gospodarstwo, owszem słyszałam, że na skutek choroby padło kilkadziesiąt sztuk bydła, ale wszystko już się zaczęło układać - mówi.

Była posłanka pytana o to, czy Lepper był w ostatnim czasie osamotniony, zaprzecza. Tak twierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" b. rzecznik prasowy Samoobrony Mateusz Piskorski. "Lepper był jak trędowaty, nikt go nie chciał. (...) Skończyły się umizgi, zaproszenia. Wszyscy omijali go szerokim łukiem. Nawet ludzie, którzy zawdzięczali mu karierę: ostatnio pewna pani była minister, dziś celebrytka, która sprosiła na imieniny pół miasta, a o nim zapomniała" - opowiadał. Hojarska przyznaje, że rzadko odwiedzała Leppera w Warszawie, ale utrzymywała z nim stały kontakt telefoniczny. - Ludzie się interesowali. Wiem, że w dniu, kiedy stan Tomka Leppera był krytyczny 300 osób rozmawiało z szefem. Nie musieliśmy wszyscy być w partii, żeby pozostać w przyjaźni. Życie jest za krótkie, żeby się obrażać - mówi.

"To on zniszczył Leppera"

Hojarska z Samoobrony odeszła w wyniku konfliktu z sekretarzem generalnym Januszem Maksymiukiem. To właśnie jego obwinia o rozbicie partii. - Zawsze powtarzałam, że jako ostatnia opuszczę Samoobronę, ale Maksymiuk zaczął się szarogęsić, tępił mnie, nie pozwalał zabłysnąć. Nie było już dla mnie miejsca - opowiada. Zarzuca Maksymiukowi, że izolował dawnych działaczy od Leppera i przywiódł go do zguby. - Nie dopuszczał nas do rozmowy z szefem. Jak tylko przyszedł do partii nasze notowania zaczęły spadać. Nie wiem, jaki był jego cel. Myślę, że chciał zniszczyć Samoobronę - mówi. Zdradza, że Maksymiuk po śmierci Leppera pojechał do Zielnowa z "jakimiś dokumentami finansowymi" do podpisania, ale został przez rodzinę wyrzucony. Czy syn Leppera, Tomasz mógł zareagować agresywnie, kiedy dowiedział się o śmierci ojca? Jak podawała "Gazeta Wyborcza", policjanci, którzy przyjechali do jego domu w Zielnowie musieli zabrać mu broń. - Gdybym ja była na miejscu Tomka, który stracił ojca w tak ciężkim dla siebie momencie, w
chorobie, w czasie żniw, pewnie bym się rzuciła na funkcjonariuszy, jednemu i drugiemu przyłożyła, żeby się wyżyć. Ale on jest spokojny chłopak - mówi.

Po raz ostatni Hojarska rozmawiała z Lepperem na trzy tygodnie przed jego śmiercią. Podkreśla, że nie było żadnych symptomów, by cierpiał na depresję. - Jak zwykle pytał, co u mnie słychać, jak dzieciaki. Kiedy dwa miesiące temu, po wichurze doszło do pożaru u mnie w domu też dzwonił, chciał pomóc - opowiada. Podkreśla, że nigdy nie rozmawiali o polityce, chociaż Lepper złożył jej propozycję, żeby wróciła do partii. - Zawsze odpowiadałam, że zdrowie mi już nie służy. Dwa lata temu miałam zawał, a potrzebna jestem dzieciom i wnukom - mówi.

Dementuje informacje mówiące o tym, że ona, Renata Beger i Krzysztof Filipek byli niemile widziani na pogrzebie Leppera. Tak twierdził w rozmowie z "Faktem" Władysław Serafin, który powoływał się na słowa Tomasza Leppera. - Włodek wyparł się tych słów. To wymysł dziennikarza - stwierdza. - Zresztą Irena Lepperowa powiedziała mi, że bardzo chętnie by nas podjęła u siebie w domu, ale musi zająć się liczną rodziną - mówi.

Hojarska zawsze podkreślała, że Lepper był dla niej jak ojciec. - Miałam do niego ogromny szacunek, radziłam się w wielu sprawach. Choć był niewiele ode mnie starszy, tylko sześć lat, wzbudzał respekt. Jednocześnie był normalny, potrafił zjednać sobie ludzi. Zawsze też mówił to, co myślał - to nas łączyło z szefem - mówi. Podkreśla, że przewodniczący był ujmujący w kontaktach bezpośrednich, choć jego wizerunek medialny był zupełnie inny.

Wyznania prostytutki Moniki

Z opowieści prostytutki Moniki, której szef Samoobrony miał być dobrym klientem, wynika, że w śmierć Andrzeja Leppera może być uwikłana mafia. Kobieta z warszawskiej agencji towarzyskiej, którą cytuje "Super Express", twierdzi, że polityk bywał w tym miejscu dość często. Zamawiał "panienki" pod pseudonimem Jerzy i zabierał je do swojego mieszkania. Co na to Hojarska? - Dziewczyna ma bujną wyobraźnię. To projekcja jej marzeń albo chęć zaistnienia - komentuje Hojarska. I dodaje, że bywała z Lepperem na różnego rodzaju imprezach, ale nigdy nie była świadkiem, by szef jakąś dziewczynę podszczypywał czy podrywał.

Andrzej Lepper rozważał kandydowanie do senatu w nadchodzących wyborach. Czy miał szansę? - Był znaną osobą, niewykluczone, że po zmianie ordynacji dostałby mandat. Poprzednie wybory to był plebiscyt, ludzie byli zastraszeni przez PO, dlatego nam się nie udało. Jeżeli teraz Samoobrona wystawi dobrych ludzi, zrobi odpowiednią kampanię, to po tym, co zrobiono Lepperowi ludzie mogą na nią zagłosować - uważa. Zdradza, że podjęto intensywne prace nad przywróceniem struktur partii. - Życzę Samoobronie jak najlepiej - dodaje.

"Ziobrę ruszyło sumienie, chce naprawić błąd"

Zapytana o to, czy nie dziwi jej, że po śmierci Leppera w jego obronie występuje PiS i były minister Zbigniew Ziobro (autor m.in. słynnych słów o "gwoździu do trumny"), odpowiada: - Myślę, że chce naprawić błąd. Powinien był za życia przeprosić Andrzeja za swoje słowa, teraz sumienie ruszyło.

Joanna Stanisławska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (844)