"To nie wybuch wulkanu, tylko F-16"
Panikę pod Wezuwiuszem wywołał olbrzymi huk, jaki rozniósł się tam rano. Setki mieszkańców Neapolu i pobliskich miejscowości dzwoniły do sił porządkowych i służb
ratunkowych, informując o niepokojącej aktywności wulkanu.
Okazało się jednak, że to nie wulkan był przyczyną straszliwych grzmotów, ale dwa myśliwce F-16, które przekroczyły barierę dźwięku.
Wszystkie służby w rejonie wulkanu zostały postawione w stan alarmu przez przerażoną ludność.
Na miejsce podążyło natychmiast wojsko i jednostki Obrony Cywilnej, które zapewniły, że huk nie wydobywał się z wulkanu. Nie stwierdzono żadnego dymu ani najmniejszego wzmożenia aktywności wulkanu. Mieszkańców okolicy, którzy w panice wylegli na ulice, poproszono o powrót do domów.
Nieco później ustalono, że huk wywołały dwa myśliwce, które przekroczyły barierę dźwięku nad Zatoką Neapolitańską. Dowództwo lotnictwa wojskowego wyjaśniło, że maszyny ruszyły w pogoń, otrzymawszy sygnał o podejrzanym samolocie lecącym w tym rejonie. Okazało się, że był to cywilny samolot białoruski, który wystartował z Libii i leciał do Austrii. Po zidentyfikowaniu samolotu wojskowe maszyny wróciły do bazy. (jks)
Sylwia Wysocka