To nie Rosja stoi za separatystycznymi buntami na wschodzie Ukrainy, tylko oligarchowie?
Za separatystycznymi buntami na wschodzie Ukrainy nie stoi Rosja, ale ukraińscy oligarchowie, którzy mają jasny przekaz dla władz w Kijowie: albo się dogadamy, albo zaprosimy tu Putina - czytamy w dwutygodniku "Forum".
11.04.2014 | aktual.: 11.04.2014 14:59
W Charkowie, od tygodni wstrząsanym przez prorosyjskie demonstracje, nic nie dzieje się bez przyzwolenia mera Gienadija Kernesa i Michaiła Dobkina (były mer Charkowa, zamierza wystartować w wyborach prezydenckich). "Forum" podkreśla, że to duet znany w całym kraju, który nawet jak na ukraińskie standardy wybija się "kryminalną przeszłością, skorumpowaniem i przywiązaniem do stołków".
Charkowscy politycy umiejętnie wykorzystali przeciwników Majdanu, którzy skrzyknęli się w tzw. anty-Majdan, by zaszachować nowe władze. Ostatnie burzliwe wydarzenia, które odbywały się przy zupełnej bierności miejscowej milicji (odbierającej rozkazy od lokalnych władz), sugerują, że Kernes i Dobkin nadal chcą przysporzyć jak najwięcej kłopotu Kijowowi.
Z kolei w Doniecku, stolicy ukraińskiego zagłębia węglowego Donbas, niewiele dzieje się bez zgody i wiedzy najbogatszego z oligarchów, Rinata Achmetowa. Mimo że prorosyjscy separatyści mają tak naprawdę marginalne poparcie wśród mieszkańców regionu, lokalne władze jakoś nie mogły sobie z nimi poradzić - zauważa "Forum".
Według dwutygodnika dzieje się tak, bo nie chce tego Achmetow, który w zawoalowany sposób postawił władzom w Kijowie ultimatum, że albo dadzą mu wolną rękę w biznesie i na Donbasie, albo kontrolę nad regionem przejmie Rosja.
"Forum" zwraca uwagę, że podobnie rzecz ma się w najbardziej wysuniętym na wschód Ługańsku. Ukraińskie media podejrzewają, że tamtejszych separatystów "zamówił" Ołeksandr Jefremow, ważna figura partii Wiktora Janukowycza. Przed ucieczką byłego prezydenta trząsł całym obwodem ługańskim.
Jefremow miał obawiać się zapowiadanej przez nowy rząd lustracji. Dlatego, podobnie jak inni oligarchowie ze wschodnich rejonów Ukrainy, złożył władzom w Kijowie propozycję nie do odrzucenia: albo ja albo Rosja - konkluduje "Forum".
Źródło: "Forum"