To nie Morawiecki popsuł wynik wyborczy partii Kaczyńskiego. "Radykalizacja PiS mobilizuje przeciwników tej partii"
PiS chciało zdobyć umiarkowanych wyborców, ale coś poszło nie tak. Zwłaszcza, gdy wypuszczono spot straszący uchodźcami. "Był to dla Morawieckiego cios w plecy" - uważa dziennikarz Michał Szułdrzyński.
24.10.2018 | aktual.: 29.03.2022 13:41
Plan na tegoroczną kampanię wyborczą PiS-u był jasny - zdobyć umiarkowanych wyborców. Jak pisze dziennikarz "Rzeczpospolitej" Michał Szułdrzyński, premier wpisał się w tę strategię bardzo dobrze. "Tym, co w kampanii się nie udało, był niespójny przekaz, który rozmijał się z kampanijnymi działaniami premiera. Jeśli Morawiecki występuje w czwartek i piątek w Brukseli na szczycie poświęconym m.in kwestii uchodźców i ogłasza wielki sukces Polski polegający na tym, że Unia na zawsze porzuciła plany przymusowej relokacji, to sztab wypuszcza spot straszący uchodźcami" - uważa.
I dodaje, ze był to "cios w plecy". Zdaniem dziennikarza mogło to pokazywać bezsilność Polski i podważać słowa premiera, który w Brukseli starał się pokazać że zrobił wszystko, by "zablokować próby narzucanie Polsce kwot uchodźców". "Zamiast więc podkreślać, że szczyt był potwierdzeniem sukcesu Polski z wakacji, gdy Rada Europejska ogłosiła, że kwot nie będzie, wrócono do lęków, które nie tylko nie były tematem tej kampanii, ale w dodatku odwołano się do ksenofobicznych czy rasistowskich uczuć, które wyborcom umiarkowanym są zupełnie obce" - dodaje Szułdrzyński.
Jak podkreśla, Morawiecki działał "racjonalnie" i zdołał nawet namówić Kaczyńskiego do "ustępstw" ws. reformy sądownictwa. Szukał też porozumienia z I prezes SN Małgorzatą Gersdorf. Ponieważ Polacy boją się wyjścia z UE, PiS zapewniał, ze to się nie wydarzy, a opozycja obrała ten temat za cel. "Dlatego więc obarczanie wyłącznie premiera winą za to, co się nie udało PiS w kampanii, jest nieporozumieniem" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Wszelkie przesilenia dla środowisk radykalnych w PiS stają się okazją do narzucenia swojej wizji. Dziś więc słyszymy nawoływania, by PiS odpuściło sobie miasta, odpuściło sobie centrum i rozpoczęło wojnę totalną, na przykład wyrzucając zagraniczne koncerny medialne z Polski" - zaznaczył Szułdrzyński.
I dodał, że "radykalizacja PiS mobilizuje przeciwników tej partii, wybory do PE odbywają się głównie w miastach, więc taka strategia to przepustka do katastrofy w maju, która może PiS sporo kosztować".
Źródło: rp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl