"Odrażająca przemoc". Los Angeles pogrąża się w chaosie
W Los Angeles sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Po zatrzymaniu imigrantów wybuchły protesty, które przeradzają się w akty przemocy. Szeryf Jim McDonnell ostrzega przed eskalacją, a władze miasta krytykują decyzje prezydenta Trumpa.
Co musisz wiedzieć?
- Protesty w Los Angeles wybuchły po zatrzymaniu co najmniej 44 imigrantów przez agentów federalnych. Demonstracje stają się coraz bardziej agresywne.
- Szeryf Los Angeles Jim McDonnell określił poziom przemocy jako "odrażający". W mieście aresztowano 27 osób, a funkcjonariusze zostali zaatakowani m.in. koktajlami Mołotowa.
- Prezydent Donald Trump wysłał do Los Angeles 2 tys. członków Gwardii Narodowej, co spotkało się z krytyką władz Kalifornii.
- Przemoc, którą obserwuję, jest odrażająca (...) Niektóre osoby strzelały komercyjnymi fajerwerkami w naszych policjantów. To może zabić - powiedział szeryf Los Angeles Jim McDonnell podczas konferencji prasowej. Podkreślił, że sytuacja w mieście pogarsza się z dnia na dzień.
Zamieszki na ulicach Los Angeles
W wyniku zamieszek (m.in. w związku z rzuceniem koktajlem Mołotowa w policjanta) aresztowano 27 osób. Funkcjonariusze zostali zaatakowani też kamieniami i innymi przedmiotami. Policja Los Angeles powiadomiła w serwisie X, że nocą z niedzieli na poniedziałek w centrum miasta były doniesienia o przypadkach szabrownictwa.
Decyzja prezydenta Donalda Trumpa o wysłaniu 2 tys. członków Gwardii Narodowej do Los Angeles spotkała się z krytyką władz miasta i stanu Kalifornia. Gubernator Gavin Newsom zapowiedział pozew przeciwko Trumpowi, argumentując, że prezydent nie miał prawa wysłać Gwardii bez jego zgody.
Czytaj także: Zamieszki w Los Angeles. Trump wysłał Gwardię Narodową
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chaos na ulicach Los Angeles. Reporterka została ranna
- Federalni funkcjonariusze organów ścigania zostali zaatakowani przez agresywnych ekstremistów i przestępców wymachujących obcymi flagami, ponieważ gubernator Newsom był zbyt słaby, aby chronić miasto - stwierdziła rzeczniczka Białego Domu, Karoline Leavitt.
Media na całym świecie relacjonują wydarzenia w Los Angeles. Korespondentka australijskiego Channel Nine, Lauren Tomasi, została trafiona gumową kulą podczas relacjonowania protestów. Podobny los spotkał brytyjskiego fotoreportera Nicka Sterna, który został trafiony w udo gąbkową kulą. Telewizja Fox News zwróciła uwagę na incydent, w którym grupa protestujących spaliła amerykańską flagę, wykrzykując hasła przeciwko Donaldowi Trumpowi.