To może być dzień klęski dla Putina. Rosjanie nie zdążą "wyzwolić" Donbasu do 9 maja
Nawet gdyby na całym froncie bitwy o Donbas rosyjscy żołnierze rzucili się do szturmu, to już nie zdążą "wyzwolić" obwodów ługańskiego i donieckiego do 9 maja - wynika z analizy amerykańskich ekspertów wojskowych. 4 maja obrońcy odparli wszystkie ataki, nie pozwalając im na zdobycie terenu. W takim tempie Rosjanie mogą nie zdobyć Donbasu nawet do kolejnego święta, czyli Dnia Rosji, które przypada w czerwcu.
- Nie sądzę, aby ważne dla Rosjan święto państwowe [obchodzony 9 maja Dzień Zwycięstwa] stało się datą zwrotu w wojnie na Ukrainie. Jak dotąd spodziewano się, że Rosja osiągnie poważny sukces militarny na Donbasie do tego czasu, co mogłoby stać się powodem do ogłoszenia wielkiego zwycięstwa i rozpoczęcia nowej fazy wojny lub ograniczenia działań zbrojnych. Ten plan się nie udał i prawdopodobnie długo się nie uda. Wojna będzie trwać przez wiele kolejnych miesięcy i mało prawdopodobnym jest to, aby w najbliższym czasie wydarzyło się coś, co odmieni ten stan - uważa Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii pt. "Operacja Ukraina".
Rosyjskie władze poszukują sukcesu militarnego, który propagandowo chciałyby przetworzyć na wielkie zwycięstwo niczym w tzw. wojnie ojczyźnianej.
- Spodziewam się, że do ograniczonych manifestacji dojdzie w Mariupolu. Jednak tam nadal w ogłoszeniu pełnego zwycięstwa przeszkadzają obrońcy w zakładzie Azowstal. Rosjanie wyraźnie jednak starają się ogłaszać, iż pomimo obecności w Mariupolu sił zbrojnych Ukrainy, miasto jest zdobyte i można mówić o sukcesie. Na tej płaszczyźnie dochodzi do szeregu zakłamań, co pozwala Kremlowi kreślić obraz przejęcia pełnej kontroli nad miastem - mówi Michał Marek.
Jako sukces może zostać przedstawione zdobycie, okupacja i wprowadzenie kontrolowanych przez Kreml władz w Chersoniu. Rosjanie mogą w najbliższych dniach podjąć decyzję co do wyboru wariantu scenariusza dotyczącego przynależności administracyjnej okupowanego obwodu chersońskiego lub ogłoszą o tym decyzję 9 maja. - Na przykład zakomunikują, iż wkrótce dojdzie tam do referendum lub iż utworzy on wspólny obwód wraz z okupowanym Krymem. To może zostać również przedstawione jako zasadniczy sukces operacji - komentuje Marek.
- Mimo wszystko to zbyt mało dla Kremla. Spodziewam się, że 9 maja usłyszymy nowy przekaz propagandowy, że potrzebna jest mobilizacja całego narodu do dalszej walki. A wydarzenia na Ukrainie to już nie operacja specjalna, ale wojna. I to wojna "dobra" ze "złem", czyli między Rosją a wszystkimi państwami NATO. To z kolei będzie krokiem do zmiany retoryki na temat wojny i będzie sygnałem świadczącym o zbliżającej się decyzji dotyczącej ogłoszenia pełnej mobilizacji rosyjskiej armii. Konflikt może trwać przez wiele miesięcy, a nawet lat - podsumowuje rozmówca.
Co przemawia za długotrwałą wojną?
Przypomnijmy, że ubiegłym tygodniu Rosjanom brakowało około 20 proc. terytorium Obwodu Ługańskiego. Nadal broni się Siewieronieck, liczące 100 tys. mieszkańców miasto tego obwodu. Trwają zaciekle walki w rejonie miast Popasna, Kreminna i Torskie.
5 maja Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły kontrofensywę w rejonie Charkowa i Izium - poinformował główny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerij Załużny. Dzień wcześniej odparto rosyjskie ataki 12 kierunkach bitwy o Donbas. Jak podkreślają analitycy Instytutu Studiów Wojennych z Waszyngtonu "4 maja zyski terytorialne sił rosyjskich wyniosły zero, co dowodzi na obrońcy potrafią powstrzymać napór Rosjan". Dzieje się to przy zapewne dużych stratach obrońców, ale o tych liczbach sami Ukraińcy nie mówią.
Kilku innych analityków także zwraca uwagę na powolne postępy rosyjskich wojsk w Donbasie.
"Jeśli Rosja nie zaskoczy jakimś spektakularnym pokazem zdolności bojowych przed 9 maja, będzie to znak, że zmontowana przez Putina lutowa operacja w Ukrainie i desperacka próba jej rewitalizacji w nowej formie, w marcu i kwietniu, chylą się ku nieuchronnemu upadkowi" - skomentował na Twitterze gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Nie uda się 9 maja. Mogą nie zdążyć na Dzień Rosji w czerwcu
Amerykański analityk i autor map z wojny w Ukrainie, który na Twitterze występuje pod pseudonimem Jomini of the West, napisał, że miasta i osiedla w Donbasie będą stawiać opór co najmniej do lata tego roku.
Z jego analizy wynika, że nawet, gdyby Rosjanie utrzymali dotychczasowe tempo postępów, to i tak nie zdołają zamknąć okrążenia w Donbasie do przełomu maja i czerwca. 24 kwietnia rozpoczęły się w Donbasie operację na dużą skalę. Do zwycięstwa, o ile planowano je do 9 maja, mieli 16 dni i są już spóźnieni. Trudno nawet ocenić, czy Rosjanie zdążą wywalczyć zwycięstwo na inne ważne święto - 12 czerwca przypada Dzień Rosji.
Według analityka rosyjskie siły dysponują odpowiednią masą jednostek pancernych i zasobami, ale rosyjskim dowódcom nie udaje się skoncentrować tych sił w kluczowych miejscach frontu, by zadać zdecydowany cios. Tymczasem obrońców Donbasu trudno jest wykrwawić, bo mieli osiem lat na zbudowanie ufortyfikowanych punktów oporu. Takich jak ten na filmie z okolic Doniecka.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dlatego według komentatorów zobaczymy jeszcze wiele krwawych epizodów, zanim którakolwiek ze stron uzyska definitywną przewagę na polu bitwy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
ZOBACZ TAKŻE: Ekspert o ofensywie Rosjan w Donbasie. "To zbieranina. Walczą w niepełnych składach"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski