"To Moskwa wdeptała polskich pilotów w błoto"
Jak uważa "Nasz Dziennik" dziewięć miesięcy pracy MAK nie było potrzebne, gdyż Rosjanie w raporcie powtórzyli tezy sformułowane już kilka godzin po katastrofie rządowego Tu-154 mówiące o winie polskich pilotów.
13.01.2011 | aktual.: 13.01.2011 09:49
Zdaniem "ND" z raportu MAK nie dowiemy się, dlaczego rosyjscy kontrolerzy przekazywali fałszywe dane pogodowe na pokład polskiej maszyny, do końca potwierdzali. Dlaczego nie zamknęli lotniska, tak jak zrobili to w marcu, kiedy na Siewiernym nie mogła wylądować polska delegacja przygotowująca wizyty premiera i prezydenta - pyta dziennik.
Gazeta zastanawia się dlaczego decyzja o lądowaniu na lotnisku Siewiernym leżała wyłącznie w gestii polskiej załogi, skoro lot na bieżąco monitorowali rosyjscy kontrolerzy lotu. "Nasz Dziennik" zwraca uwagę na to jaki był sens prowadzenia korespondencji wieży z polskim samolotem, skoro ostatecznie decyzję o lądowaniu miała podjąć polska załoga.
"ND" wytyka generał Tatianie Anodininie przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, że nie zbadała stopnia asertywności rosyjskich kontrolerów, poziomu stresu, nacisków na nich i zawartości alkoholu oraz narkotyków we krwi.
Zobacz także:
"Na pokładzie Tu-154 wszyscy pili".