Trwa ładowanie...
30-05-2011 12:02

To miało przybliżyć ich do pokoju, ale się zawiodą?

To pojednanie miało oznaczać krok naprzód w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie, najbardziej zapalnym punkcie globu. Poza Izraelem, świat przyklasnął więc "pogodzeniu się" Fatahu i Hamasu - dwóch czołowych ruchów palestyńskich. Jednak według Tomasza Otłowskiego rzeczywistość nie jest tak optymistyczna. Jak zareaguje palestyńska ulica, jeśli pojednanie nie spełni jej nadziei?

To miało przybliżyć ich do pokoju, ale się zawiodą?Źródło: AFP, fot: Abbas Momani
dq082cb
dq082cb

Gdy 4 maja br. w Kairze dwa główne palestyńskie ugrupowania - Fatah i Hamas - podpisały porozumienie o współpracy i pojednaniu, świat zaczął z większym optymizmem patrzeć na perspektywy bliskowschodniego procesu pokojowego. Głównym źródłem tej nadziei jest założenie, że przełomowe porozumienie dwóch wrogich organizacji palestyńskich stworzyło szansę na powołanie bardziej wiarygodnego i reprezentatywnego rządu Autonomii Palestyńskiej. To zaś nie tylko umocniłoby pozycję Palestyńczyków wobec Izraela i społeczności międzynarodowej w trudnym procesie negocjacyjnym, ale dałoby także nadzieję na sprawne i efektywne zarządzanie Autonomią, jako zalążkiem przyszłego państwa palestyńskiego.

Niestety, w rzeczywistości sytuacja nie przedstawia się aż tak optymistycznie. Twarde realia geopolityczne regionu sprawiają, że nie można być pewnym pozytywnego wpływu palestyńskiego pojednania na bliskowschodni proces pokojowy. Zasadniczym problemem pozostaje fakt, że dość zaskakujące pojednanie Fatahu i Hamasu nie jest wynikiem oddolnego procesu stopniowego zbliżania obu podmiotów, poprzez m.in. kompromisowe wypracowywanie wspólnych stanowisk w kluczowych sprawach ideowo-politycznych. Zwłaszcza w tym przypadku - wobec fundamentalnych różnic w ideologiach, programach politycznych i ogólnej filozofii funkcjonowania w przestrzeni publicznej, jakie istnieją między Fatahem a Hamasem - należałoby oczekiwać, że oba ruchy palestyńskie dokonają znacznie większego wysiłku intelektualnego na rzecz utrwalenia politycznych fundamentów porozumienia. Tymczasem jest wręcz przeciwnie - kairska deklaracja, o bardzo ogólnikowej treści, niemal w ogóle nie odnosi się do najważniejszych kwestii politycznych, nie mówiąc już o
różnicach ideologicznych. Trudno też oczekiwać, aby tymi szczegółowymi (a przy tym najbardziej drażliwymi) problemami skutecznie zajęto się później, na niższym szczeblu negocjacyjnym.

Sytuacja taka nie powinna jednak dziwić. "Pojednanie" Fatahu i Hamasu zostało bowiem niejako wymuszone przez ostatni dynamiczny rozwój wydarzeń w regionie bliskowschodnim, na czele z rewoltami w Egipcie, Syrii oraz szerzej niezauważanym wzrostem napięcia wewnętrznego w Iranie. Dotychczasowe skutki żywiołowego rozwoju sytuacji w regionie zdążyły już poważnie dotknąć oba palestyńskie ruchy. Każdy z nich na swój sposób zmuszony został do czegoś w rodzaju "ucieczki do przodu" przed negatywnymi dla siebie konsekwencjami ostatnich wydarzeń w świecie arabskim.

Fatah - największe palestyńskie ugrupowanie polityczne, kierowane przez "starą gwardię" Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP) Jasera Arafata - musiał w ostatnich miesiącach zmierzyć się z narastającą krytyką i presją ze strony palestyńskiej ulicy, mającej dość swych starych, skorumpowanych i co najważniejsze nieskutecznych liderów. Kierownictwo Fatahu poważnie obawia się, że na ulicach miast Zachodniego Brzegu dojść może do powtórki scenariusza znanego z Tunezji, Egiptu czy co gorsza niedalekiej Syrii.

dq082cb

Oprócz standardowych problemów ekonomicznych i społeczno-politycznych świata arabskiego, w przypadku Palestyńczyków ważnym czynnikiem, mogącym stać się iskrą inicjującą wybuch społecznego niezadowolenia, jest także kwestia palestyńskiej niepodległości. Liderzy Fatahu już od dawna oskarżani byli przez swych rodaków o grzech zaniechania w tej sprawie - uwikłanie się w nierokujący nadziei proces pokojowy z Izraelem oraz o brak zdecydowania w ewentualnym podejmowaniu działań jednostronnych. Co gorsza, wśród populacji Zachodniego Brzegu rosnąć zaczęła ostatnio sympatia dla radykalnego i bezkompromisowego Hamasu, który prezentuje całkowicie odmienną niż Fatah postawę wobec państwa żydowskiego. Nic więc dziwnego, że liderzy Fatahu zmienili o 180 stopni swój stosunek do rządzącego Gazą islamistycznego rywala i zgodzili się na zainicjowanie z nim procesu pojednania.

Ta wolta Fatahu nie miałaby jednak większych szans na powodzenie, gdyby nie fakt, że i Hamas popadł w ostatnich miesiącach w znaczne tarapaty. Zmusiło to ruch do poważnego rozważenia perspektywy bliskiej współpracy z wrogim ugrupowaniem władającym w Ramallah. Izolowany od lat na arenie międzynarodowej, zwalczany przez Izrael oraz przez Fatah i większość innych palestyńskich frakcji z dawnej OWP - Hamas mógł przez ostatnie sześć lat rządzić Strefą Gazy niemal wyłącznie dzięki materiałowej i finansowej pomocy Iranu oraz Syrii. Wsparcie to, przemycane do Gazy podziemnymi tunelami wiodącymi z egipskiej strony granicy, zaczęło się jednak w ostatnim czasie gwałtownie kurczyć. Przyczyną tego zjawiska są wewnętrzne problemy, z jakimi obecnie borykają się dwaj główni zagraniczni "patroni" Hamasu.

W Syrii reżim Baszira Assada walczy o przetrwanie, co w tym konkretnym przypadku należy rozumieć bardzo dosłownie, jako walkę o biologiczny byt członków syryjskich elit władzy i ich rodzin. Upadek obecnego rządu w Damaszku, tworzonego przez mniejszościową sektę Alawitów, z pewnością oznaczałby bowiem krwawe czystki na skalę niespotykaną nawet na Bliskim Wschodzie. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać, aby Assad nadal przywiązywał wagę do wspierania swych regionalnych strategicznych sojuszników.

W Iranie z kolei narasta od kilku miesięcy cicha, zakulisowa, choć bezpardonowa, walka polityczna między obozem prezydenta Mahmuda Ahmadineżada a jego niegdysiejszym mistrzem i protektorem, Najwyższym Przywódcą ajatollahem Alim Chameneim. To starcie dwóch tytanów irańskiego obozu władzy tak osłabiło Teheran, że Irańczycy nie byli nawet w stanie skutecznie wesprzeć swych szyickich pobratymców w Bahrajnie, spacyfikowanych dwa miesiące temu przez saudyjską armię. A cóż dopiero mówić o pomocy dla Hamasu w odległej Gazie.

dq082cb

Analizując czynniki, które mogły wpłynąć na nieoczekiwane zbliżenie między Fatahem a Hamasem, warto wspomnieć o izraelskim systemie obrony przed pociskami artyleryjskimi i rakietami krótkiego zasięgu "Iron Dome" ("Żelazna Kopuła"). Pierwsze dwie baterie "Kopuły" rozmieszczono na początku kwietnia br. w pobliżu miast Beer Szewa i Aszkelon, najbardziej narażonych na nieustanny ostrzał rakietowy i moździerzowy ze Strefy Gazy. Już w tydzień po ich dyslokacji, 7 kwietnia, system dowiódł swej skuteczności, zestrzeliwując pierwszy palestyński pocisk moździerzowy. W ciągu następnych dni strącono jeszcze siedem pocisków, dzięki czemu skuteczność palestyńskiego ostrzału południowego Izraela spadła niemal do zera. Nie jest więc chyba kwestią przypadku, że już w połowie kwietnia Hamas zaproponował Izraelczykom zawieszenie broni, a wkrótce potem ogłosił pojednanie z Fatahem.

Porozumienie Fatahu z Hamasem, jako wymuszone sytuacją w Autonomii Palestyńskiej i jej otoczeniu międzynarodowym oraz nie będące rezultatem rzeczywistego politycznego kompromisu, może okazać się kruche i nietrwałe. Na najbardziej ogólnym, strategicznym poziomie zawarto co prawda zgodę, jak zwykle jednak największe wyzwania tkwią w szczegółach, jak choćby bieżące zarządzanie gospodarką i finansami Autonomii, bezpieczeństwo wewnętrzne, relacje z Izraelem czy dalsza strategia działania na rzecz uzyskania niepodległości. A tu mogą dać o sobie znać istotne różnice programowe, wynikające z odmiennych ideologiczno-filozoficznych podstaw funkcjonowania obu ruchów.

Religijny, fundamentalistyczny Hamas oraz świecki, lewicujący Fatah mogą się ze sobą po prostu nie dogadać. Najbliższe dni i tygodnie pokażą więc, czy intencje obu palestyńskich ugrupowań są szczere, czy faktycznie chcą (i są w stanie) zakopać topór wojenny w imię wspólnej walki o przyszłość ogółu Palestyńczyków. Pierwszym testem będzie próba powołania nowego, wspólnego rządu Autonomii. Jak na razie, źródła w regionie donoszą, że służby bezpieczeństwa Fatahu nadal tropią i wyłapują sympatyków i członków Hamasu na Zachodnim Brzegu Jordanu. Hamas z kolei nie śpieszy się ponoć z otwarciem Gazy dla struktur Fatahu, przepędzonych stamtąd podczas krwawej batalii wczesnym latem 2007 r.

dq082cb

Również dla Izraelczyków pojednanie palestyńskie to całkiem nowa jakość i poważne wyzwanie dla ich dotychczasowej strategii. Jest oczywiste, że z geopolitycznego punktu widzenia podziały i waśnie wśród Palestyńczyków były do tej pory czynnikiem korzystnym dla Tel Awiwu. Obecnie, wobec perspektywy palestyńskiego zjednoczenia, celem Izraela staje się łagodzenie potencjalnych niekorzystnych następstw tej sytuacji dla państwa żydowskiego.

W pierwszym rzędzie chodzi tu o nakłonienie wspólnoty międzynarodowej do wywarcia presji na Hamas, w celu zmiany jego dotychczasowej polityki wobec Izraela. Część państw zachodnich już dziś zapowiedziała, że nie zaakceptuje nowego palestyńskiego "rządu jedności narodowej", jeśli Hamas nadal nie będzie uznawać prawa Izraela do istnienia. Wypowiedzi liderów Hamasu każą jednak podejrzewać, że ruch nie zamierza odchodzić od tej podstawy swojego programu politycznego, nawet jeśli na jakiś czas złagodzono nieco ton oficjalnej narracji w tej kwestii. Istnieje również ryzyko, że międzynarodowa presja na szybkie doprowadzenie do zakończenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego spowoduje złagodzenie dotychczasowego twardego stanowiska Zachodu w kwestii stosunku Hamasu do Izraela.

Perspektywa taka mogłaby jednak oznaczać faktyczne zahamowanie procesu pokojowego. Tym bardziej, że Izrael i tak został już postawiony pod ścianą przez wypowiedź prezydenta Baracka Obamy, dotyczącą przyszłych granic państwa palestyńskiego. Oliwy do ognia dolewają jeszcze zapowiedzi Palestyńczyków, sugerujące ewentualność jednostronnego ogłoszenia przez nich niepodległości na wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Należy się tym samym obawiać, że niezależnie od porozumienia Hamas-Fatah, jego trwałości i wpływu na sytuację w Autonomii – perspektywy rychłego uregulowania tzw. kwestii palestyńskiej zdają się być wciąż odległe.

Tomasz Otłowski specjalnie dla Wirtualnej Polski

_**Autor jest analitykiem w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Tezy i opinie zawarte w tekście nie są oficjalnym stanowiskiem BBN, wyrażają jedynie opinie autora.**_

dq082cb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dq082cb
Więcej tematów