To już się dzieje, zapadła ciemność. Gmina oszczędza
Niewielka gmina Trzebieszowa na Lubelszczyźnie tonie w ciemnościach. Wyłączenie ulicznego oświetlenia i podświetlania niektórych budynków to jednak nie skutek awarii, a efekt decyzji podjętych przez lokalne władze. Ze względu na gwałtownie rosnące ceny energii gmina musi szukać oszczędności.
Wyłączenie ulicznych latarni ma uchronić budżet gminy przed horrendalnymi rachunkami za energię elektryczną.
Mieszkańcy Trzebieszowa muszą w nocy przemierzać ulice miasta z latarkami w dłoniach. Nocnego oświetlenia nie ma po tym, jak gmina podjęła decyzję o szukaniu oszczędności - informują dziennikarze Polsat News, którzy zapytali mieszkańców, co sądzą na ten temat.
- To jest zmniejszanie jakości naszego życia. Obniżanie bezpieczeństwa - mówią jedni, a inni dodają, że noszenie własnej latarki to spory kłopot. Wśród spotkanych osób były też i tacy, którym nocne wędrówki po ciemku nie kojarzą się z niebezpieczeństwem.
- Nie zdarzają się tutaj żadne kradzieże. Jestem za tym, żeby oszczędzać. U nas we wsi też już od miesiąca nie mamy światła - relacjonował jeden z mieszkańców gminy.
"Rząd nie zmusza do oszczędzania"
Zachęcamy do oszczędzania, ale nie planujemy regulacji narzucających pewne rzeczy — przekonywał w piątek rzecznik rządu Piotr Müller. Dziennik "Fakt" informuje, że jednym ze sposobów do zachęcania mogłaby być tańsza energia dla tych, którzy nie przekroczą wcześniej ustalonego rocznego limitu.
- Pracujemy nad rozwiązaniami, które zachęcałyby do mniejszego zużycia energii, np. jeżeli ktoś nie zużyje więcej niż w zeszłym roku, to będzie miał niższą cenę. To jeden z wariantów branych pod uwagę. Chodzi o zachęcanie, żeby to nie było zużycie większe niż w poprzednich latach — wyjaśnił rzecznik rządu.
Źródło: Polsat News/Fakt/Money