To już pewne - on zastąpi Jerzego Buzka
Niemiecki socjaldemokrata Martin Schulz został wybrany w Strasburgu na nowego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, uzyskując poparcie 387 z 699 głosujących eurodeputowanych. Będzie kierował PE przez dwa i pół roku.
17.01.2012 | aktual.: 17.01.2012 14:42
W pierwszym przemówieniu jako szef PE tuż po ogłoszeniu wyników głosowania Schulz zapowiedział, że nie będzie "wygodnym przewodniczącym". Nawiązując do kryzysu w strefie euro, skrytykował agencje ratingowe, które - jego zdaniem - podważają wiarę w projekt europejski.
Zdaniem nowego szefa PE agencje ratingowe dzisiaj "mają większą władzę niż demokratycznie wybrane rządy i parlamenty". Prowadzi to - jak mówił - do kryzysu zaufania obywateli do instytucji politycznych i podważa wiarę w projekt integracji europejskiej. - Trzeba się temu przeciwstawić - mówił.
W piątek amerykańska agencja Standard&Poor's obniżyła rating dziewięciu krajów europejskich; w poniedziałek zaś obniżyła wiarygodność chroniącego euro Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej z dotychczasowej najwyższej oceny AAA do AA+.
Schulz nawiązał też do trudnej sytuacji mieszkańców UE w obliczu obecnego kryzysu. "Europa przeżywa burzliwy okres. Pogłębiło się ubóstwo, bezrobocie osiągnęło dramatyczne rozmiary" - mówił.
Jego zdaniem projekt integracji europejskiej narażono na szwank. - Po raz pierwszy od powstania UE wydaje się możliwy jej rozpad. Jeden szczyt kryzysowy goni kolejny, decyzje podejmowane są przez szefów rządów za zamkniętymi drzwiami. Dla mnie to powrót do sposobu uprawiania polityki, który przeszedł do historii - mówił.
Nowy przewodniczący zapowiedział, że będzie "walczyć o szacunek dla PE" i dołoży starań, by "odzyskać zaufanie obywateli i rozbudzić entuzjazm dla Europy". Dodał, że za jego przewodnictwa europarlament będzie miał "mocny głos". Podkreślił też, że będzie walczył o to, by przedstawiciel PE (czyli on sam) mógł zasiadać przy stole na szczytach europejskich.
- Nie może być tak, że zapraszani są przedstawiciele wszystkich instytucji z wyjątkiem PE - mówił. Zdaniem Schulza wykluczenie PE ze spotkań szefów rządów prowadzi do "zdegradowania parlamentów narodowych, które mogą tylko przyklaskiwać ustaleniom rządowym podejmowanym w zaciszu brukselskich gabinetów".
- Jeśli ktoś twierdzi, że można pogłębić integrację europejską kosztem parlamentaryzmu, to mu - tu i teraz - wypowiadam walkę - mówił Schulz, znany z wybuchowego charakteru i ciętego języka. Dodał, że sprawdzianem siły PE będzie umowa o nowej unii fiskalnej. Nad rezolucją krytykującą obecną propozycję paktu w wersji z 10 stycznia europosłowie będą głosować w środę.
Lider frakcji socjaldemokratów zwyciężył już w pierwszej turze głosowania, uzyskując wymaganą bezwzględną większość. Na Schulza głosowało 387 eurodeputowanych. Na jego rywala, brytyjskiego konserwatystę Nirja Devę głosowało 142 europosłów, a na brytyjską liberałkę Dianę Wallis - 141. W głosowaniu uczestniczyło 699 europosłów (cały PE liczy 754 osoby). Nieważnych głosów lub pustych kart było 29. Bezwzględna większość wynosiła 336 głosów.
- Jestem przekonany, że za pana przewodnictwa PE zostanie kluczowym miejscem dla demokracji w UE (...), gdzie ma miejsce debata polityczna, która ma służyć naszym obywatelom - powiedział ustępujący przewodniczący PE Jerzy Buzek po ogłoszeniu wyniku. Buzek był szefem PE od lipca 2009 r.; w wyborach dostał wówczas 555 głosów.
Eurodeputowani zgotowali Schulzowi owację, a liderzy frakcji politycznych oraz szef Komisji Europejskiej przekazali gratulacje.
- UE musi udzielić właściwej odpowiedzi na kryzys - mówił szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. Podkreślił, że kryzys stanowi wyzwanie dla UE. Ale zapewnił, że PE może liczyć "na pełne zaangażowanie" Komisji, by "Europa wyszła z tego kryzysu silniejsza i bardziej zjednoczona niż kiedykolwiek".
Schulz mógł być pewny zwycięstwa. Ponad dwa i pół roku temu dwie największe siły polityczne w PE uzgodniły porozumienie techniczne. Zakładało ono, że w pierwszej połowie kadencji PE kierować miał chadek z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), a w drugiej przedstawiciel Socjalistów i Demokratów (S&D). W 2009 roku socjaldemokraci jednomyślnie poparli Buzka i nie wystawili swojego kandydata. Podobnie teraz chadecja nie wystawiła kandydata. Schulza poparła także część liberałów i Zielonych.
Dziękując eurodeputowanym za obdarzenie go zaufaniem, nowy przewodniczący zaznaczył, że "PE musi stawiać czoło kontrowersyjnym sytuacjom".
Powiedział, że PE powinien dać szansę premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi na przedstawienie własnej oceny posunięć węgierskiego rządu, które krytycy uważają za zagrożenie dla demokracji. Orban będzie na sesji plenarnej PE w środę podczas debaty na temat sytuacji na Węgrzech.
Na konferencji prasowej Martin Schulz zaznaczył, że władze Węgier nie powinny bronić się, twierdząc, iż chodzi tylko o politykę wewnętrzną. - Polityka europejska to także polityka wewnętrzna kraju członkowskiego, a polityka kraju to automatycznie część polityki europejskiej - mówił.
Orban powinien wysłuchać tego, co Komisja Europejska powie na temat ewentualnego naruszenia traktatów przez Węgry - zaapelował Schulz. Nie chciał przewidywać, jakie decyzje może podjąć KE. Dodał, jednak że na ich podstawie PE będzie musiał podjąć niezbędne środki.
Do 17 stycznia Komisja ma zakończyć analizę prawną zgodności kontrowersyjnych ustaw na Węgrzech z prawem UE. Zastrzeżenia KE dotyczą przede wszystkim ograniczenia niezależności banku centralnego, reformy sądownictwa, w tym zwłaszcza obniżenia obowiązkowego wieku emerytalnego sędziów i prokuratorów z 70 do 62 lat, a także ograniczenia niezależności urzędu ds. ochrony danych osobowych.
Oprócz szefa PE w połowie pięcioletniej kadencji europarlamentu zmieniają się także inni członkowie prezydium: 14 wiceprzewodniczących i pięciu kwestorów. Zmienią się też szefowie komisji i delegacji.