Polska"To już nie jest moja Polska"

"To już nie jest moja Polska"

- Co raz częściej wracam do historii Polski z czasów, kiedy w szkołach była ona "zafałszowana". Jednak starała się w sposób obiektywny reasumować zdarzenia z przeszłości - pisze Ewa Tranel, Internautka wp.pl.

"To już nie jest moja Polska"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

22.12.2009 | aktual.: 22.12.2009 14:38

Gdy czytam szkolne podręczniki do historii, to z przerażeniem stwierdzam, że byliśmy nacją bez skazy. Nie krzywdziliśmy nikogo a sami byliśmy pokrzywdzeni i wykorzystywani. Nie ma w nich mowy o zagarnięciu Rusi. Tereny, o których teraz mówimy, że zawsze były polskie i żądamy ich zwrotu, kiedyś sobie przywłaszczyliśmy. Zapomnieliśmy o Jedwabnem i o wydawaniu żydów w ręce niemieckich okupantów. Uczymy młode pokolenie, że pomagaliśmy wszystkim żydom i wszystkich zgodnie ukrywaliśmy. Ale ukrywamy fakty, które są dla nas niewygodne, psują naszą opinię o nas samych. Nie lubimy, gdy z nas kpią i wyśmiewają nasze przywary, bolesne dla naszej świadomości. I chyba nikt tego nie lubi, ale my jesteśmy wręcz przewrażliwieni. Przecież jesteśmy idealni!

Mamy "swoich zdrajców". To gen. Jaruzelski, Wałęsa, Kwaśniewski... "Bolki", "Franki" i inne pseudonimy zaśmiecają tę współczesną historię aż do obrzydzenia. Gdy brakuje kolejnej afery, sensacji zamiast prób rozwiązywania ludzkich i gospodarczych problemów, jesteśmy karmieni nienawiścią, opluwani jadem, zawiścią.

Otumanieni, zmęczeni nie mamy nawet siły krzyczeć dość! Najwyższa pora, żeby to powiedzieć. Przeciwstawić się temu obłędowi, w który wciska nas teraźniejsza władza. Opozycja też nie ma nic sensownego do zaoferowania. Więc grzęźniemy w bezsilną walkę o drobiazgi, jeśli drobiazgami możemy nazwać walkę o codzienność, o przeżycie.

Bardzo uważnie przysłuchiwałam się wywiadowi, który w sposób niewybredny i agresywny przeprowadził Tomasz Lis z generałem Jaruzelskim. Z satysfakcją stwierdziłam, że wreszcie rodacy zaczęli dojrzewać do tamtej prawdy. Do znaczenia stanu wojennego w naszej chorej historii. Zaś sam pan generał, po raz kolejny okazał dużą odwagę. Nie tłumaczył się z podjętej decyzji, ale też nie dał się sprowokować gówniarskim pytaniom redaktora, którego tak często nagradzają. Tylko pytam za co? Za bezczelność? Narzucanie odpowiedzi, które wzbudzą wśród Polaków agresję? Podział w polskich rodzinach? Zaszczepianiu nienawiści, pogardy i interpretacji zdarzeń zgodnych z rządzącą opcją polityczną?

To szaleństwo! Samodestrukcja, która pomaga w niszczeniu tego kraju. A ogromny udział mają w tym media. Media, które nie są przychylne społeczeństwu. Nie poruszają prawdziwych problemów a karmią nas aferami, które mają na celu zastraszenie przeciętnego Polaka. Znamy wszyscy powiedzenie, że narodem pijanym, analfabetami i ludźmi zastraszonymi, rządzi się łatwiej. Taka taktyka jest stosowana i muszę przyznać, że odnosi sukcesy.

Mam ogromny szacunek dla generała Jaruzelskiego. Podziwiam jego odwagę i poczucie godności, które stale mu towarzyszą. Niezmienność poglądów jest obecnie cechą, którą coraz częściej się gardzi. Dla mnie jest to człowiek, który wziął na siebie straszną odpowiedzialność. Za naród, który nigdy nie umiał docenić wagi pewnych współzależności, w jakiej przyszło żyć Polakom. I nie tylko Polakom! Mieliśmy takie a nie inne realia i naszym obowiązkiem była lojalność. Tak, jak teraz wymaga się od nas ślepego oddania wobec USA. Mimo, że nie jest to naród godny zaufania. Który tylko żąda nie dając nic w zamian. Nawet poczucia naszego bezpieczeństwa!

Polskie więzienia w większości są przepełnione ludźmi, którzy zostali złapani na kradzieży "bułki" w supermarkecie, prądu, (bo do wyboru było albo światło, albo buty dla dziecka), kredytobiorców, którzy potracili pracę i możliwości spłaty zadłużenia. Prawdziwych przestępców jest naprawdę nie wielu. Natomiast brakuje w nich tych, którzy robią przekręty na grube miliony. I to na oczach społeczeństwa. Dlaczego? Bo mają na to, by się "wykupić". Okpić system prawny, dać w łapę albo brać najdroższych adwokatów. Zmienić przepisy prawne po to, by wyeliminować własne kombinacje spod paragrafów. Są na tyle bezczelni i pewni siebie, że już się nie boją odebrania im immunitetów. Przecież się zabezpieczyli. W najgorszym przypadku koledzy pomogą i w odpowiednim czasie zmienią Ustawę lub zmienią kwalifikacje prawne.

Dziwny to kraj, w którym rządzą media, a nie rząd wybrany przez jego mieszkańców. Bo skoro nie mamy żadnej wiedzy o wybieranych, to trudno potem takich ludzi rozliczać. Ale słowo "demokracja" brzmi dumnie. A znaczenie "władza ludu" dawno zostało okaleczone jak systemy, które się tworzy. Dziwny to kraj, który zamiast dbać i hołdować własnej historii, zakłamuje ją dla celów wąskiej grupy elity, która zmienia się jak w kalejdoskopie. Lecz przecież o "nową", lepszą Polskę walczyliśmy!

I tylko byli "solidarnościowcy" nieśmiało zaczynają mówić o tym, że im nie chodziło o samą zmianę ustroju, lecz o jego modyfikację! Że to wszystko ich przerosło. A ja sądzę, że kolejny raz pseudo inteligencja wdrapała się na szczyty władzy na plecach robotników. Kolejny raz klasa robotnicza została oszukana! Zaprzepaszczono kilkudziesięcioletni dorobek ludzi, którzy podnosili ten kraj ze zniszczeń wojennych. Budowali swoje miejsca pracy, szpitale, przedszkola i szkoły. Szkoły, które miały wykształcić miliony młodych, by ci mogli samodzielnie kontynuować ich dorobek.

Nie wierzę, że chcieli widzieć zgliszcza swojego życiowego dorobku. Nie wierzę, że poświęcając czas i pieniądze, chcieli doczekać wzrostu degrengolady społecznej, która osaczyła wszystkich. Wszystkich, którzy przez wieki mieli, z czego być dumni.

Skrzywdzono ten naród ograbiając go ze wszystkiego, co dawało szansę na zachowanie godności i niezależności. Zostaliśmy ponownie zdradzeni. Sprzedani za drobne obietnice dobrobytu, który jest znów dla wybrańców.

Prześledziłam historię polskich powstań. Wniosek, jaki wyciągnęłam nieco mnie przeraził. Wzniecaliśmy je, gdy upadek narodu był tak bliski, że nie pozostawało już nic. Jedyną szansą był zbrojny bunt i tysiące poległych. Poległych w imię godności, ale zawsze z nadzieją.

Niejednokrotnie pisałam, że to już nie jest moja Polska. Że nie mam już nadziei na ojczyznę, która będzie szanowała ludzi starych, chorych i biednych. Że każdy mój rodak będzie miał szansę na własny kąt. Że komisje sejmowe nie będą pracowały za nasze pieniądze tylko po to, by ukryć prawdziwą obojętność na polską niedolę, krzywdę. Że wybrańcy narodu nie będą okazywać nam pogardy i gromadzić w zastraszającym tempie dóbr materialnych, by móc żyć w dostatku, z zamkniętymi oczami, głusi na nędzę do której doprowadzają.

To nie mój kraj, gdzie umarły przyjaźnie, gdzie słowo lojalność zamieniono na manipulację, gdzie liczy się tylko wartość materialna i nie ma miejsca dla patriotyzmu.

Ewa Tranel, Internautka wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)