Tłumaczyła się ze "zboczeńca" za 505 tysięcy zł
Przez ponad godzinę dyrektor biura promocji miasta Katarzyna Ratajczyk mówiła w czwartek na sesji Rady Warszawy o pracy kierowanej przez nią jednostki. Biuro krytykowane było w ostatnim czasie m.in. za kontrowersyjny spot telewizyjny mający promować stolicę.
Ratajczyk tłumaczyła, że projekty promocyjne nie są przygotowywane tylko w podległym jej biurze, ale też m.in. w biurze kultury i w poszczególnych dzielnicach, zaś jej biuro zajmuje się tylko "komunikacją miasta na temat siebie samego, rozumianego jako całość".
Wśród ostatnich projektów promocyjnych wymieniła przede wszystkim te związane z rokiem Marii Skłodowskiej-Curie, polską prezydencją w Radzie UE i Euro 2012. - Te projekty mają pokazać Warszawę taką, jaka jest dziś, a która jest mało znana - nowoczesną, dynamiczną, intrygującą, z ciekawą historią - przekonywała.
W ostatnim czasie głośno było głównie o jednym ze spotów zrealizowanych na zlecenie biura promocji, który ma promować miasto przed Euro 2012. Spot kosztował ponad 505 tys. zł.
Fabuła klipu jest prosta - za kobietą uprawiającą jogging podąża obcokrajowiec. "Swobodny, poranny bieg wkrótce przeradza się w wyścig z elementami parkour - widowiskowego poruszania się w przestrzeni miasta" - czytamy na kanale urzędu miasta m.st. Warszawy w serwisie YouTube. W klipie pojawiają się m.in. takie miejsca jak: pl. Trzech Krzyży, Starówka, Centrum Nauki Kopernik, Pałac Kultury, Zamek Królewski, Stadion Narodowy, Łazienki Królewskie, pomnik Kopernika i ul. Nowy Świat. Zobaczymy w nim również biurowce - Metropolitan i Focus, a także hotele - Intercontinental i Hotel le Regina.
Powszechnie spot krytykowali m.in. internauci, którzy nadali mu tytuł "zboczeniec goni blondynkę".
Odnosząc się do tej sprawy Ratajczyk podkreśliła, że spot był skierowany do osób spoza miasta i miał pokazać atrakcyjne miejsca w stolicy. Zwróciła przy tym uwagę, że np. jeden ze spotów zrealizowanych przez Poznań kosztował dwukrotnie więcej.
Zarówno wystąpienie Ratajczyk, jak i działania kierowanego przez nią biura krytykowali radni. - Z tego chaosu, który bił z mównicy, nie wiemy nic, a właściwie wiemy, że jest gorzej niż można było się spodziewać - mówił Andrzej Golimont z SLD. Prezydent miasta Hannie Gronkiewicz-Waltz, której bezpośrednio podlega biuro kierowane przez Ratajczyk, gratulował "cierpliwości i wielkiego serca". Samo biuro określił mianem "biura kompromitacji miasta", a o Ratajczyk powiedział, że "prezentuje typ urzędnika zakochanego w sobie z wzajemnością".
Golimont zwrócił uwagę na wysokie koszty działalności biura. - Obecność miasta na Facebooku, Naszej Klasie i Twitterze kosztuje miasto 25 tys. zł miesięcznie - mówił.
Z kolei przewodniczący klubu PiS Maciej Wąsik zarzucił Ratajczyk, że jej biuro źle wykorzystuje do promocji miasta internet. Jak mówił, ostatni wpis na stronie miasta dotyczący prezydencji Polski w Radzie UE pochodzi z 6 września ub.r. Wytknął też m.in., że kibice, którzy przyjadą do Warszawy na Euro 2012, zachęcani są na stronie miasta do korzystania z bazy noclegowej w województwach łódzkim i lubelskim. Do tego zarzutu ustosunkował się dyrektor sekretariatu ds. Euro 2012 Andrzej Cudak. Podkreślił, że z doświadczeń innych miast - organizatorów mistrzostw - wynika, że kibice chętnie korzystają z bazy noclegowej w odległości do dwóch godzin jazdy samochodem.
Radni zarzucili też Ratajczyk m.in. to, że w jednym z projektów biura Fryderyk Chopin został przedstawiony z afrykańską wuwuzelą. Odpowiadając Ratajczyk podkreśliła, że ten instrument nie kojarzy się z Afryką, bo wykorzystywali go m.in. kibice Adama Małysza.
Trzygodzinnej dyskusji na sesji rady miasta towarzyszyła zorganizowana przed salą posiedzeń wystawa nagród, które biuro promocji miasta zdobyło w czasie, od kiedy kieruje nim Ratajczyk. Były wśród nich m.in. najważniejsze w branży reklamowej - Epica i Effie.