"The Washington Post": Londyn naciska na Biały Dom w sprawie dostaw dla Ukrainy. To może być przełom
Wielka Brytania nalega, by administracja Bidena zadecydowała o przekazaniu Ukrainie broni dalekiego zasięgu. Londyn jest gotów doposażać obrońców Kijowa uzbrojenie, zdolne osiągnąć cele poza obszarem Ukrainy.
Chodzi o broń, która pozwala na rażenie celów wroga, położonych nawet w odległości 300 kilometrów. Na wyposażenie ukraińskich żołnierzy w taki wojenny potencjał nadal nie chce się zgodzić Waszyngton.
Tymczasem kierowany przez Brytyjczyków Międzynarodowy Fundusz na rzecz Ukrainy - grupa krajów Europy Północnej, która reguluje dostawy broni na front, wywiera presję na administrację Joe Bidena. Jak donosi "The Washington Post", resort obrony Wielkiej Brytanii skierował jeszcze raz pytania dotyczące takich transportów i poprosił o zdecydowaną reakcję w ciągu trzech dni.
Gazeta nie ustaliła, jaki sprzęt ma do zaoferowania Londyn ani kiedy - w przypadku zgody USA - mógłby wysłać tego typu transporty na front. Być może, jak wspomina publikacja, chodzi o pociski manewrujące Storm Shadow. Istotny jest jednak sygnał o gotowości do takiej pomocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wagnerowiec strzelał z ostatniego piętra. Żołnierze nie mieli litości
O broń dalekiego zasięgu Kijów prosi od dawna, argumentując, że taki atut mogłaby zmienić przebieg wojny. Siły Ukrainy mogłyby wtedy uderzyć w rosyjskie centra dowodzenia, linie zaopatrzeniowe, składowiska amunicji i paliwa w głębi Krymu i terytoriów kontrolowanych przez Rosję na wschodzie Ukrainy.
Kijów, który przygotowuje się do rozpoczęcia poważnej kontrofensywy już w ciągu najbliższych kilku tygodni, zdolnością do uderzenia w cele daleko za liniami frontu Rosji mógłby utorować drogę do ataku naziemnego. To byłoby przełom, o którym Ukraińcy marzą od dawna.
"The Washington Post": Londyn naciska na Biały Dom w sprawie dostaw dla Ukrainy. To może być przełom
Pociski Storm Shadows można zamontować nawet na ukraińskich odrzutowcach rosyjskiej produkcji. Ich dostawa pozwoliłaby więc już niedługo, bez żadnych dodatkowych przygotowań, dosięgać dowolnych rosyjskich celów, nawet i tych, które są daleko od ukraińskiej pozycji.
Kijów od dawna poszukiwał tej możliwości. - Gdybyśmy mogli uderzyć z odległości do 300 kilometrów, rosyjska armia nie byłaby w stanie zapewnić obrony i musiałaby przegrać. Ukraina jest gotowa udzielić wszelkich gwarancji, że wasza broń nie będzie wykorzystywana do ataków na terytorium Rosji - mówił na początku tego roku minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow.
Jak nadmienia "The Washington Post", Moskwa oskarżyła Kijów o przystosowanie do takich akcji dronów. To one mają być używane w zdarzeniach, do jakich dochodziło już na obszarach przy granicy Rosji i Ukrainy.
Stany Zjednoczone dostarczyły Ukrainie systemy rakiet precyzyjnych wielokrotnego startu, w tym HIMARS, ale tylko z amunicją, której zasięg jest ograniczony do około 50 mil (80 km). W zadeklarowanym na ten rok przez Pentagon pakiecie dostaw figurują jeszcze odpalane z ziemi pociski o małej średnicy, o dwukrotnie większym zasięgu. Dostawy dotrą jednak do Ukrainy dopiero pod koniec tego roku.
Brytyjski premier Rishi Sunak apeluje do wszystkich krajów, które mogą jeszcze wspomóc Ukrainę bronią o mobilizację. - Jeśli w tym konflikcie jest moment, w którym możemy coś zmienić, dlaczego go nie wykorzystać? Na co czekamy - pytał europejskich sojuszników na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium w lutym, dodając, że osłabienie rosyjskich sił zbrojnych oznacza zwiększenie bezpieczeństwa Europy.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski