Terroryści popierają Ahmeda Ammara

Służby specjalne zarzucają Ahmedowi
Ammarowi kontakty z organizacjami terrorystycznymi i tworzenie w
Polsce zaplecza dla niebezpiecznych skrajnych fundamentalistów. On
zaprzecza. "Rzeczpospolita" znalazła jednak stronę internetową
propagującą terroryzm, na której zbierane są dla niego głosy
poparcia.

22.05.2004 | aktual.: 22.05.2004 09:51

Akcja zbierania poręczeń za Jemeńczyka prowadzona jest przez internetową witrynę polskiego oddziału Międzynarodowego Ruchu Solidarności - organizacji popierającej niepodległość Palestyny. Strona ma antyizraelski i antyamerykański charakter. Chociaż organizacja jest przeciwna stosowaniu przemocy, można na niej znaleźć wiele akcentów popierających zbrojną walkę. W internetowym sklepiku znaleźliśmy m. in. zachętę do kupowania koszulek z wizerunkami uzbrojonych członków organizacji terrorystycznych i symbolami reżimu Saddama Husajna - pisze dziennik.

Przebywającemu w Polsce od 14 lat Jemeńczykowi wojewoda wielkopolski nakazał opuszczenie naszego kraju. Ma na to czas do poniedziałku. Podstawę decyzji wojewody stanowiła tajna opinia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z 10 maja 2004 r. o stwarzaniu przez Jemeńczyka zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Piątkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że Amerykanie przekazali polskim służbom m.in. informacje, że Ammar podczas wyjazdów do Jemenu i Arabii Saudyjskiej "kontaktował się z osobami pomagającymi terrorystom". Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że ABW ma poważne zastrzeżenia do zachowania Jemeńczyka także podczas jego pobytu w Polsce.

"To człowiek o wielu twarzach, który gra różne postacie w zależności od tego, z kim rozmawia. W kontaktach z pracownikami uniwersytetu zachowuje się powściągliwie. W kontaktach ze środowiskiem muzułmańskim nie kryje jednak swoich jednoznacznie negatywnych dla Polski poglądów" - powiedział dziennikowi przedstawiciel ABW. Według nieoficjalnych informacji ze służb, od poglądów Ammara groźniejsze były jego kontakty. "Terroryści planujący w Polsce zamachy traktowali go i grupujących się wokół niego muzułmanów jako zaplecze przy realizacji swoich celów. Informacje o nawiązaniu takich kontaktów stały się sygnałem dla służb do szybkiego prewencyjnego działania" - mówi informator gazety.

Ammar zaprzecza. Utrzymuje, że wyjeżdżał do Jemenu i Arabii Saudyjskiej w 1996, 1998 i 2000 r., ale wyłącznie w celu kontaktu z rodziną. Nie miał styczności z terrorystami ani za granicą, ani w naszym kraju, a jego poglądy nie zagrażają Polsce. "Wyjedzie pan z Polski do niedzieli?" - zapytała go w piątek "Rzeczpospolita". "Nie. Nie w takich okolicznościach" - odpowiedział, przyznając, że wie, iż czeka go w tym wypadku areszt ekstradycyjny.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)