Ten 9-latek to fenomen - zobacz film
9-letni Maciek Konstanski opiekuje się ciężko chorymi rodzicami. Jego mama cierpi na stwardnienie rozsiane, a ojciec na tzw. dystrofię mięśniową, czyli zanik mięśni rąk i nóg. - Namawiamy go, żeby bawił się z rówieśnikami na podwórku, on jednak zaraz wraca do domu, żeby zapytać, czy nie trzeba nam w czymś pomóc – mówi Ryszard Konstanski, ojciec Maćka. Sprawą zainteresowała się reporterka programu TVP „Celownik” Ewa Pasztaleniec. Wirtualna Polska przyłączyła się do akcji pomocy rodzinie Konstanskich.
Maciek miał trzy lata, kiedy po raz pierwszy, pod nadzorem ojca, ugotował dla całej rodziny zupę pomidorową. Ponieważ stan rodziców ulegał pogorszeniu, chłopiec podejmował się nowych zajęć. Obecnie 9-latek zmywa naczynia, sprząta, robi zakupy, pierze, zdarza mu się nawet opłacać rachunki w banku. Nie zaniedbuje przy tym szkoły.
Ojciec Maćka przyznaje, że wielokrotnie wspólnie z żoną pytali chłopca, czy nie jest mu za ciężko: - Nie wiem, skąd on to wziął, ale tłumaczył nam, że babcia Ela, która już nie żyje, powiedziała mu z góry, że ma się nami opiekować. I on chce dotrzymać danego jej słowa.
Wirtualna Polska rozmawiała z Maćkiem. Chłopiec tłumaczył nam, że bardzo lubi troszczyć się o rodziców. – Już zawsze będę im pomagał – twierdzi.
Mama chłopca, Jolanta Konstanska, od kilku lat cierpi na postępujące stwardnienie rozsiane. Ma niesprawne nogi i rękę, jak również poważne problemy z kręgosłupem, przez co nie jest w stanie wykonywać wielu domowych czynności. Również kończyny pana Ryszarda, z powodu zaniku mięśni, odmawiają współpracy. Mężczyzna w domu chodzi przy pomocy balkoniku, zaś po ulicy jeździ na wózku inwalidzkim. Rodzicom od poniedziałku do piątku w godz. 10-14 zajmuje się opiekunka z MOPS-u, jednak kiedy Maciek wraca ze szkoły, to on pomaga rodzicom.
- Maciek wpadł niedawno na pomysł, żeby zrobić nam na kolację zapiekanki. Poprosił tylko, żebym podyktował mu potrzebne składniki, a on pójdzie do sklepu kupić produkty. Ponieważ wie też, że my, w przeciwieństwie do niego, lubimy cebulę, więc część zapiekanek przygotował z cebulą, specjalnie dla nas – mówi pan Ryszard.
Rówieśnicy Maćka różnie reagują na jego odpowiedzialność i zaangażowanie w niesienie rodzicom pomocy. Jak opowiada Wirtualnej Polsce ojciec chłopca, dochodziło do sytuacji, w których koledzy naśmiewali się z „kalectwa rodziców”. Maciek wyrobił w sobie jednak przekonanie, że niepełnosprawni są często nawet bardziej wartościowi od pełnosprawnych, gdyż – jak sobie tłumaczy – inaczej nie zdobyliby aż tylu medali, a to przecież wymaga od nich nie lada poświęcenia.
Oboje rodzice zdają sobie sprawę, że nadejdzie czas, kiedy Maciek będzie chciał założyć własną rodzinę. – Planujemy usunąć się wtedy w cień, przenieść się do domu opieki – mówi pan Ryszard. Takiej myśli nie dopuszcza jednak do siebie Maciek. - Powtarza, że co z tego, że będzie miał dzieci, ale będzie miał również rodziców i nawet gdyby gdzieś wyjechał, zapewni im opiekę. Taki syn to fenomen – mówi pan Ryszard. Dodaje, że nieraz, patrząc na chłopca, marzy o tym, żeby wszystko wyglądało inaczej: - To jest smutne, kiedy facet nie może wyjść z synem na dwór i pograć w piłkę czy robić innych rzeczy, które ojciec z synem powinien robić.
Oboje rodzice Maćka są na rencie, dostają również dodatek pielęgnacyjny. Marzy im się wyjazd na rehabilitację – teraz dwa razy w tygodniu mają ćwiczenia finansowane przez MOPS – co ze względu na zły stan zdrowia jest niewystarczające. Zdarzało się, że pan Ryszard dostawał współfinansowanie na dwutygodniowy wyjazd rehabilitacyjny. W tym roku również złożył podanie o taki wyjazd.
– Jak dostaję, to zawsze wyjeżdżam z Maćkiem, żeby wypoczął, połowił ryby. W ubiegłym roku niestety nie dostałem współfinansowania, więc musiałem się zapożyczyć, gdyż bardzo chciałem pojechać z synem w Bory Tucholskie, bo bardzo o tym marzył. Staram się mu dawać jak najwięcej – mówi pan Ryszard. Samodzielne sfinansowanie wyjazdu kosztowałoby rodzinę ok. 2 tys. zł, co dla nich jest sporym wydatkiem.
- Marzę o tym, żeby rodzice wyjechali do sanatorium i wyzdrowieli – mówi Wirtualnej Polsce Maciek.
Rodzinę Konstanskich odwiedziła reporterka TVP „Celownik” Ewa Pasztaleniec. Jak mówi, choć dom przepełniony jest miłością, widać, że mieszkańcy znajdują się w trudnej sytuacji finansowej. – Ojciec Maćka jeździ na wózku, ma podkurcze rąk. Kiedy wychodzi na spacer, Maciek pomaga mu założyć buty, czapkę czy kurtkę. Mamie chłopca wszystko trzeba podać, bo sama się nie podniesie – mówi. Chcesz pomóc rodzinie Konstanskich? Szczegółowe informacje znajdziesz na stronie programu TVP„Celownik”.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska