Zacharowa odebrała telefon z Kremla w trakcie konferencji. Polecenie
W trakcie kilkugodzinnej odprawy transmitowanej na żywo rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa odebrała telefon i usłyszała, że ma nie komentować doniesień o ataku międzykontynentalną rakietą balistyczną na Ukrainą. Teraz tłumaczy się z tej sytuacji, a eksperci są zgodni, że Zacharowa odegrała świetne przedstawienie.
21.11.2024 15:22
Zacharowa zapomniała lub celowo nie wyłączyła mikrofonów, gdy odebrała telefon. Co prawda ściszyła głośność, ale nie na tyle, by mikrofony nie wyłapały padających słów. Obecni dziennikarze oraz widzowie oglądający transmisję na żywo na stronie MSZ usłyszeli, jak rzeczniczka rosyjskiego MSZ otrzymuje polecenie, by nie komentować porannego ataku na Ukrainę.
"Masza" miała milczeć. Spektakl odegrany przez Zacharową
- Masza, o atakach rakietami balistycznymi, o których zaczęły mówić zachodnie media, bez żadnego komentarza - usłyszała Zacharowa, chwilę później zaczęła przewracać kartki i wróciła do prowadzenia odprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Siły Powietrzne Ukrainy podały w czwartek, że w porannym ataku na Ukrainę Rosja użyła m.in. międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM), wystrzelonej z rosyjskiego obwodu astrachańskiego. Taki pocisk ma zdolność przenoszenia ładunków jądrowych, a jego zasięg wynosi do 6 tys. km. Rakieta spadła w okolicach miasta Dniepr w południowo-wschodniej części Ukrainy.
Zobacz także
Dzwoniący "na poziomie Boga"
Przedstawicielka rosyjskiego MSZ przekazała agencji TASS, że "otrzymany telefon był od specjalisty". - Przed briefingiem pojawiły się pytania w związku ze sprzecznymi materiałami w internecie. Skonsultowałam się z ekspertami, czy to nasz temat. Odpowiedź przyszła w trakcie briefingu – MSZ tego nie komentuje. Więc żadnej intrygi tu nie ma - stwierdziła Zacharowa. Na pytanie "The Insider", kim był ten ekspert, urzędniczka odpowiedziała, że dzwoniący był "na poziomie Boga".
Po co Rosja miałaby wykonywać tak poważny gest polityczny jak uderzenie pociskiem ICBM, żeby potem o tym milczeć? Zdaniem Marka Budzisza, analityka think tanku Strategy&Future, w przypadkowo nagranej rozmowie telefonicznej Zacharowej nie ma ani grama przypadku.
- W takich sprawach przypadków nie ma. To normalny element strategii nuklearnej – jest nim utrzymywanie tak zwanej ambiwalencji strategicznej. Chodzi o to, żeby przeciwnik nie wiedział, co się właściwie stało i do czego zdolna jest druga strona. To wzmacnia siłę odstraszania - tłumaczy ekspert i dodaje: Kwestie jądrowe mają to do siebie, że każda ze stron uczestniczących w tej licytacji eskalacyjnej wykonuje kroki niejasne i trudne w interpretacji. W ten sposób buduje się własną przewagę jako podmiotu nieprzewidywalnego.
źródło: PAP / TASS / The Moscow Times