Tatuś stał się katem
Kaliska policja zatrzymała mężczyznę, który znęcał się nad czteroletnim synkiem. Sąd zdecyduje teraz, co począć z wyrodnym ojcem.
12.02.2005 | aktual.: 12.02.2005 11:58
Sprawa wyszła na jaw podczas rutynowych badań w przychodni, na które czterolatek przyszedł z babcią. - Dziecko pojawiło się na tzw. bilansie czterolatka. Lekarz, który badał chłopca, zauważył na jego ciele liczne siniaki - mówi podinspektor Roman Szeląg z Sekcji Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Poinformował nas o tym. Na pytanie, skąd wzięły się siniaki, babcia dziecka przyznała, że powstały wskutek bicia przez ojca. Warto podkreślić, że jest to w Kaliszu pierwszy od wielu lat przypadek, kiedy lekarz informuje policję o wyraźnych śladach pobicia dziecka. Mężczyzna został natychmiast zatrzymany.
- Dziecko jest już po obdukcji. Jego ojcu przedstawiliśmy zarzut fizycznego i moralnego znęcania się nad dzieckiem - dodaje podinsp. Szeląg. Okazuje się, że czteroletni syn, to nie jedyne dziecko, które było ofiarą wyrodnego ojca. Podobny los spotykał także starsze rodzeństwo. W rodzinie jest w sumie pięcioro dzieci, w wieku od czterech do jedenastu lat. Do bicia dochodziło zazwyczaj, kiedy ojciec pijany wracał do domu i wszczynał awantury. Policja ustaliła, że dzieci były bite paskiem.
Już wcześniej rodzicom ograniczono prawa rodzicielskie, a rodzinę oddano pod dozór kuratora. Policja wystąpiła teraz do sądu o zastosowanie wobec wyrodnego ojca środka zapobiegawczego w postaci aresztu. - W ciągu roku ujawniamy kilka przypadków znęcania się rodziców nad dziećmi - dodaje podinspektor Roman Szeląg.
– Tym razem o wszystkim powiadomił nas lekarz z przychodni. Taka postawa zasługuje na szczególne docenienie. Bywało, że niekiedy informowali nas o tym nauczyciele wychowania fizycznego. Są to jednak przypadki bardzo sporadyczne. Bez pomocy innych osób nie jesteśmy w stanie zatrzymać tych, którzy znęcają się nad własną rodziną, a szczególnie dziećmi.
Ewa Olkiewicz rzecznik KW Policji w Poznaniu:
Za znęcanie grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Mamy do czynienia z przemocą rodziców wobec dzieci, ale też i odwrotnie, tak jak w przypadku 14-latka terroryzującego w Kaliszu własną matkę.
dr Renata Strzyżewska psycholog kliniczny z dziecięcego Szpitala Klinicznego w Poznaniu:
Uraz u takiego dziecka pozostaje często już do końca życia. Trudno przewidzieć wszystkie konsekwencje, jakie to będzie miało dla psychiki czterolatka. On już zawsze będzie wspominał ojca, który krzyczy i bije. Najgorsze w tym jest to, że dziecko cierpi w ukryciu, że jest samo, a przecież nie żyje na bezludnej wyspie. Dlaczego tak jest? Jak długo by jeszcze cierpiało, gdyby nie wizyta w przychodni? Dorośli powinni zdawać sobie sprawę, że ono samo sobie nie pomoże, a im młodsze, tym silniejsze cierpienie i większa krzywda, tym głębsza blizna na psychice. Przerażające jest i to, że jest to zjawisko znacznie częstsze niż nam się wydaje. Dorośli, sami sfrustrowani i rozczarowani swoimi niepowodzeniami życiowymi, próbują w ten odrażający sposób odreagować swoje kompleksy. A słabe, małe dziecko jest najłatwiejszym obiektem, bo pod ręką i nigdy się ojcu nie postawi.
Wiesz? Zadzwoń!
Fizyczne i moralne znęcanie się nad członkami rodziny zajmuje znaczące miejsce w policyjnych statystykach – wielkopolscy stróże prawa przyjęli w ubiegłym roku zgłoszenia 1356 takich przestępstw. Policja apeluje, by inni członkowie rodzin i sąsiedzi, którzy wiedzą o takich przypadkach, zgłaszali je – dyskrecja gwarantowana. Oprócz telefonu 997 można skorzystać z bezpłatnej anonimowej infolinii 0800130334. Pomoc można też otrzymać w Punkcie Pomocy Ofiarom Przestępstw przy ul. Wyspiańskiego 7 w Poznaniu, pracują tu oprócz policjantów także wolontariusze – studenci wydziałów prawa, psychologii i pedagogiki.
Andrzej Kurzyński