Taśma z nagraniem Rywina - autentyczna!
Na nagraniu rozmowy Adama Michnika z Lwem Rywinem nie ma żadnych śladów ingerencji osób trzecich - stwierdził przed Sądem Okręgowym w Warszawie biegły z zakładu ekspertyz sądowych w Krakowie. Przedstawił on ekspertyzę dotyczącą autentyczności nagrania anologowego i cyfrowego rozmowy, która odbyła się 22 lipca 2002 roku.
Ekspert przez godzinę objaśniał sądowi szczegóły prowadzonych badań technicznych. W konkluzji stwierdził, że na podstawie m.in. analizy częstotliwości pola elektrycznego specjaliści doszli do wniosku, iż całe nagranie jest autentyczne, pochodzi z 22 lipca 2002 r. od godz. 10.55 do 11.50 i nie nosi żadnych śladów montażu czy ingerencji.
Więcej kłopotu ekspertom dostarczył drugi badany dyktafon - analogowy sprzęt Pawła Smoleńskiego. Okazało się bowiem, że wciągnął on taśmę z nagraniem po 24 minutach zapisu. Taśma wkręciła się w dyktafon już po nagraniu rozmowy - zeznał biegły.
Wyjaśnił, że uszkodzenie stwierdzono w środku nagrania, co oznacza, że taśma wkręciła się w tryby dyktafonu w trakcie odsłuchiwania nagrania, lub wtedy, gdy usiłowano przewinąć taśmę do początku.
Zeznająca wcześniej biegła psycholog, badająca emocje Lwa Rywina i Adama Michnika w trakcie ich nagranej rozmowy, powiedziała przed sądem, że czytelne są intencje obu rozmówców - Rywina, że przyszedł z propozycją, a Michnika - że chciał się jak najwięcej o niej dowiedzieć.
Biegła wskazała, że zarówno Michnik, jak i Rywin próbowali przejąć kontrolę nad rozmową - na początku Rywin, gdy przedstawiał swą ofertę i starał się uwiarygodnić, mówiąc o swych koneksjach i wpływach. Potem zaś Michnik - kiedy "po dziennikarsku" dopytywał Rywina, czy to premier Leszek Miller przysłał go do "Agory", i gdy chciał znać więcej szczegółów oferty. Rywin - według psycholog - unikał jednoznacznych odpowiedzi.
Biegła nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie sądu, czy propozycja Rywina miała charakter korupcyjny, czy biznesowy. Wskazała jednak w tym kontekście na "element szantażu" ze strony Rywina, który powiedział Michnikowi, że jeśli nie zgodzi się na jego propozycję, to zaryzykuje możliwość utraty kontroli nad kształtem ustawy o rtv.