Taryfy zmykają przed VAT‑em
W Krakowie jeździ ok. 3,5 tys. taksówek. Mimo takiej liczby samochodów, klienci, po telefonicznym zamówieniu, muszą czasem czekać kilkadziesiąt minut. Czy taksówek powinno być jeszcze więcej? Prezesi korporacji taksówkarskich zaprzeczają. Twierdzą, że wszystkiemu winien VAT, remonty ulic w mieście i zbyt rozległa strefa.
Taxi korek
Przypadki, gdy czekamy na taksówkę 20 minut są w Krakowie coraz częstsze. Dla Tadeusza Kufty, prezesa MPT Radio Taxi nie jest to zaskoczeniem. - Oczywiście, że do takich sytuacji dochodzi, przecież w mieście jest tyle remontów, że często przejechanie jednej ulicy zajmuje kilkanaście minut - twierdzi. Według niego, zwiększenie liczby pojazdów nie pomoże. Sytuację mogłoby poprawić dozwolenie przejazdu taksówek po wydzielonych torowiskach i pasach dla autobusów. Prezes Kufta wskazuje przede wszystkim rejon ronda Mogilskiego.
Uciec przed VAT-em
- Kiedy próbowałem zamówić taksi, zadzwoniłem na osiem numerów i wszędzie usłyszałem, że w tej chwili nie ma wolnego kierowcy - skarży się pan Bogdan. - Dlaczego dochodzi do takich sytuacji? Możliwe, że kluczem do wyjaśnienia jest podatek VAT. Kierowca taksówki może w ciągu roku osiągnąć limit 10 tys. euro (ok. 40 tys. zł) obrotu. Jeżeli go przekroczy, musi to zgłosić fiskusowi i zapłacić podatek VAT. Nic więc dziwnego, że kierowcy chcą uniknąć dodatkowych kosztów. - Najlepiej w ogóle nie jeździć i wziąć urlop albo zwolnienie - powiedział nam jeden z taksówkarzy. Słyszał o wielu takich przypadkach nie tylko w Krakowie. Ucieczka przed VAT-em najczęściej przypada na koniec roku, a więc na najbardziej gorący okres, gdy mnóstwo osób robi zakupy i ze względu na złą pogodę woli jechać taksówką. Zwiększona liczba klientów, przy równoczesnym zmniejszeniu liczby kierowców powoduje coraz większe trudności z zamówieniem kursu.
Do Niepołomic? Nie jadę!
20 minut czekania na transport wydaje się niewielkim problemem w porównaniu z kłopotami, jakie mają z zamówieniem taksówki mieszkańcy podkrakowskich gmin. Radio Taxi Partner przeprowadziło badanie, w którym sprawdzano, do jakich miejsc kierowcy najczęściej nie chcą jeździć. Okazało się, że zdecydowanie najwięcej odrzucanych zleceń dotyczy Niepołomic, Sidziny i Skawiny. Ci, którzy chcą tam dojechać, najczęściej słyszą odpowiedź, że transport nie będzie możliwy. Wszystko zaczęło się po poszerzeniu strefy taksówkowej do granic administracyjnych Krakowa. - Żeby dojechać do Niepołomic trzeba pokonać nawet 20 km. Pasażer płaci za przejazd tylko w jedną stronę, podróż powrotna to już wydatek kierowcy. Dlatego wielu taksówkarzy po prostu odmawia kursu. Dla nich jest to nieopłacalne - wyjaśnia Krzysztof Kwaśniewski, prezes Radio Taxi Partner.
Już bez rabatu
Jeśli nawet uda nam się szybko zamówić taksówkę, to w Krakowie nie znajdziemy takiej, która przewiezie nas za mniej niż 2 zł za kilometr. Od kilku dni wszystkie korporacje zaczęły jedna za drugą podnosić taryfę. Do niedawna wiele oferowało rabaty, dzięki którym zamawiający podróż przez telefon płacił o 10 proc. mniej. Teraz na promocje nie można już liczyć. Dla Wiesława Bednarczyka, wiceprezesa Radio Taxi Dwójki przyczyna jest prosta: wysoka cena benzyny. Wskazuje również na konieczność ponoszenia opłat za zakup i serwis np. kas fiskalnych. - Dwa złote za kilometr to i tak jest mniej niż zgodnie z uchwałą rady miasta możemy pobierać. Sześć lat temu jej wysokość została ustalona na 2,30 zł - mówi.
MAREK GANCARCZYK