Tanie drony ze sklejki. Rosjanie mają nową taktykę

Rosja zaczęła używać nowych, tanio produkowanych dronów. Próbuje nimi identyfikować obronę przeciwlotniczą i filmować wszelkie zniszczenia po swoich atakach. W pięciu ostatnich atakach Rosjanie użyli dwóch nowych typów dronów.

Tanie drony ze sklejki. Rosjanie mają nową taktykę/ zdjęcie ilustracyjne
Tanie drony ze sklejki. Rosjanie mają nową taktykę/ zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
Sara Bounaoui

28.07.2024 | aktual.: 28.07.2024 15:27

Rosjanie zaczęli używać tanich w produkcji dronów po to, żeby rozpoznawać pozycje ukraińskiego wojska. Dronów używają też często jako "wabik".

Zrobione są z plastikowych elementów i sklejek - relacjonuje w rozmowie z agencją Reutera ukraiński oficer wywiadu wojskowego. Wyposażone są w aparat fotograficzny i ukraińską kartę SIM, za pomocą której można przesyłane są zdjęcia do rosyjskiej armii.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Oni identyfikują, gdzie są rozmieszczone nasze mobilne grupy, gdzie są karabiny maszynowe, które mogą zniszczyć. Próbują uzyskać obraz tego, gdzie znajdują się wszystkie nasze środki obrony powietrznej - powiedział Andrij Czerniak, rzecznik agencji wywiadu wojskowego.

Rosjanie twierdzą, że przechwytują obraz z dronów

O nowych technologiach, których używają, mówią także sami Rosjanie. Rosyjskie Siły Zbrojne twierdzą, że zaczęły przechwytywać obrazy z dronów Sił Zbrojnych Ukrainy. Używają go, by atakować operatorów tych dronów.

- Chłopaki mogą to zrobić, przechwycić obraz rzeczywisty i wykorzystać go do własnych celów: identyfikują trasy wroga, ścieżkę drona, mogą określić, skąd pochodzi operator, aby uderzyć później. Ogólnie rzecz biorąc, system staje się coraz mądrzejszy - mówi w rozmowie z rosyjską agencją TASS były dowódca jednostki łączności.

Źródło: Reuters, TASS

Zobacz także
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski