Talibowie nie wydadzą bin Ladena
Osama bin Laden (AFP)
Przywódca rządzących w
Afganistanie Talibów - mułła Mohammad Omar dał w czwartek do
zrozumienia - i potwierdził to jeszcze raz w piątek - że nie wyda Osamy bin Ladena, podejrzanego o
zorganizowanie wtorkowych zamachów w USA. Kierownictwo Talibów poinformowało w piątek, iż spodziewa się masowego ataku
sił amerykańskich i zapowiedziało
krwawy odwet, jeśli dojdzie do takiej akcji USA.
Mułła Omar podkreślił, że bezpodstawne oskarżanie bin Ladena jest próbą ukrycia przez zachodnie służby wywiadowcze ich własnej klęski.
Talibowie wydali w piatek oświadczenie mówiące, że Osama bin Laden nie odpowiada za wtorkowe zamachy w Stanach Zjednoczonych. Mułła Omar w wydanym w Pakistanie dokumencie podkreślił, że ani bin Laden, ani Afganistan nie mieli możliwości wytrenowania zamachowców, którzy porwali samoloty i dokonali ataku. Według niego Osama bin Laden nie ma pilotów i nie miałaby ich gdzie wytrenować, bo w Afganistanie nie ma takiej możliwości.
Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld powiedział w piątek, że USA nie mają jeszcze całkowitej pewności, że za atakami na World Trade Center i Pentagon stał Osama bin Laden. Zdaniem władz amerykańskich wtorkowe zamachy mogła zorganizować więcej niż jedna organizacja.
Jedna z afgańskich stacji radiowych poinformowała w czwartek, że Talibowie wyrazili gotowość przekazania terrorysty Osama bin Ladena islamskiemu sądowi, jeśli Stany Zjednoczone udowodnią, że ma on związek z wtorkowymi atakami terrorystycznymi. Według brytyjskiej stacji telewizyjnej BBC oświadczenie tej treści odczytano podczas audycji radia Voice of Shari'ah.
Według tego radia, Talibowie zwrócili się do Stanów Zjednoczonych o przedstawienie jasnych i rzeczowych dowodów, które wskazywałyby na udział Osamy bin Ladena we wtorkowym ataku terrorystycznym. Zapewniono jednocześnie, że jeśli takie dowody zostaną przedstawione, wówczas Afganistan niezwłocznie przekaże bin Ladena jakiemuś islamskiemu sądowi.
AIP zdementowała w czwartek wszelkie informacje na temat osadzenia bin Ladena w areszcie domowym.
Tymczasem telewizja Sky, powołując się na arabską gazetę internetową Ilaf twierdzi, że Osamę bin Ladena zatrzymano wraz z kilkoma jego współpracownikami. Wśród aresztowanych są szef egipskiego oddziału organizacji Jihad, Ayman Al-Zawahri oraz komendant oddziałów zbrojnych bin Ladena, Muhammad Atef Al Makni.
Natomiast arabski dziennik wydawany w Londynie twierdzi, że trafił na ślad prowadzący do Osama Bin Ladena. Gazeta Asharq Al Awsat zamieściła rozmowę z byłym pilotem afgańskich linii lotniczych. Rassul Baravaz, który w obawie o swoje życie ujawnił tylko swoje imiona twierdzi, że szkolił, w bazie lotniczej Talibów w miejscowości Bamian, co najmniej 14 bojowników islamskich w zakresie pilotowania samolotów pasażerskich.
Przyznał, że podjął się tego zadania razem z innymi afgańskimi pilotami, kiedy w 1999 r. został zwolniony z pracy po nałożeniu przez ONZ sankcji gospodarczych na jego kraj.
Nie jest w stu procentach pewien, czy szkolił ludzi Osamy Bin Ladena, ale na pewno byli wśród nich Afgańczycy, Pakistańczycy, a także Arabowie. Większość z nich znała bardzo dobrze angielski i miała paszporty krajów europejskich.
W stolicy Afganistanu - Kabulu, gdzie od środy krążą pogłoski o możliwym ataku odwetowym USA, panuje nastrój paniki. W czwartek afgańską stolicę masowo opuszczali Arabowie, stanowiący dużą część jej mieszkańców. Część kabulczyków przystąpiła do kopania schronów.
W środkach masowego przekazu pojawiły się niepotwierdzone spekulacje, że amerykański atak na Afganistan miałby się odbyć w ten lub w przyszły weekend. (mp, mag, and)