Talabani ponownie prezydentem Iraku
Parlament iracki, który zebrał się, żeby obsadzić najważniejsze stanowiska w państwie, ponownie wybrał Dżalala Talabaniego, Kurda, na prezydenta Iraku.
22.04.2006 | aktual.: 22.04.2006 17:52
Talabani natychmiast desygnował Dżawada al-Malikiego, członka kierownictwa szyickiej partii Zew Islamu (Dawa) na urząd premiera. Szef rządu podlega zatwierdzeniu przez parlament.
Talabani jest pierwszym niearabskim prezydentem któregoś z krajów arabskich. Wcześniej na nowego przewodniczącego parlamentu wybrano sunnitę Mahmuda al-Maszhadaniego.
Szyici zaproponowali Malikiego, aby przełamać trwający od wielu tygodni impas w sprawie obsady stanowiska premiera. Maliki jest bliskim współpracownikiem tymczasowego premiera Ibrahima Dżafariego, który w lutym otrzymał wstępną nominację na szefa nowego rządu, ale w czwartek zrezygnował z walki o to stanowisko wobec sprzeciwu partii sunnickich, kurdyjskich i świeckich.
Maliki, już jako desygnowany na premiera, oświadczył w sobotę, że irackie milicje muszą połączyć się z siłami zbrojnymi. Amerykanie wielokrotnie nawoływali do rozbrojenia tych milicji.
Broń powinna być w rękach rządu. Jest prawo, które wzywa do połączenia milicji z siłami zbrojnymi - powiedział Maliki.
Tymczasowy rząd iracki kilkakrotnie obiecywał rozwiązanie milicji, ale kończyło się na obietnicach. Milicje są powiązane z partiami politycznymi i obserwatorzy przyznają, że ich rozwiązanie byłoby sprawą bardzo trudną.
Dżawad al-Maliki ma 56 lat i pochodzi z Hilli, stolicy prowincji Babil. Studiował w Bagdadzie i uzyskał tam doktorat z języka arabskiego. W latach 80., gdy Saddam Husajn zaczął prześladować Dawę, uciekł z Iraku do Syrii. W poprzednim, tymczasowym parlamencie irackim przewodniczył Komisji Bezpieczeństwa.
Chociaż długo oczekiwane porozumienie w sprawie obsady stanowiska premiera zostanie prawdopodobnie uznane za zwycięstwo demokracji, na razie nie wiadomo, czy Maliki okaże się silnym przywódcą, który mógłby dać gwarancję poskromienia przemocy i szybkiej odbudowy gospodarki.
USA widzą w powołaniu rządu jedności narodowej klucz do wygaszenia sunnickiej rebelii antyrządowej i zapobieżenia wojnie domowej między sunnitami i szyitami. Dzięki temu Waszyngton mógłby zacząć wycofywać z Iraku żołnierzy amerykańskich. Obecnie jest ich tam przeszło 130 tysięcy.
Ambasador USA w Iraku Zalmay Khalilzad wezwał w sobotę Irakijczyków do jak najszybszego zakończenia prac nad tworzeniem nowego rządu, a jednocześnie podkreślił, że poprawa sytuacji nie nastąpi "natychmiast". Zaapelował do społeczności międzynarodowej o włączenie się w odbudowę Iraku.