PolskaTaksówkarze opanowali Warszawę

Taksówkarze opanowali Warszawę


Ok. tysiąca taksówek blokowało przez prawie 10 godzin warszawskie ulice. Taksówkarze sprzeciwiają się wprowadzeniu obowiązku instalowania kas fiskalnych, a ponadto domagają się m.in. by zakup samochodu i paliwa można było odliczać od podatku VAT.

Taksówkarze opanowali Warszawę
Źródło zdjęć: © PAP

18.11.2003 | aktual.: 18.11.2003 20:47

Wieczorem taksówkarze zebrali się na warszawskim Torwarze i przed hipermarketem Tesco przy ul. Połczyńskiej (Wola). Tam mają podjąć decyzję o dalszym proteście. Wcześniej zapowiadali, że będą protestować "aż do skutku".

Wolno i grupami

Ok. godz. 9.00 rano taksówkarze wyruszyli z obrzeży Warszawy do centrum. Jechali wolno, grupami po kilkaset samochodów - w ten sposób zakorkowali m.in. Trasę Łazienkowską, ulice Wawelską i Marszałkowską. W newralgicznych miejscach wyłączono sygnalizację świetlną a policjanci ręcznie kierowali ruchem. Ok. godz. 10.00 protestujący zablokowali na prawie dwie godziny ul. Świętokrzyską (gdzie znajduje się gmach Ministerstwa Finansów)
.

Policja wezwała blokujących ulicę do odjechania, zapowiedziała usunięcie samochodów na koszt właścicieli. W pobliżu w gotowości stały lawety. Kiedy jedno z aut odholowano, oburzeni taksówkarze natarli na policjantów. Doszło do szarpaniny i potyczek słownych.

Kiedy policja zagroziła dalszymi odholowaniami pojazdów, a w ostateczności użyciem armatek wodnych i gazu łzawiącego, organizatorzy protestu zaczęli nawoływać do odjechania z ul. Świętokrzyskiej. Przez kolejne dwie godziny taksówkarze jeździli po Warszawie, grożąc m.in. blokadą lotniska Okęcie.

Ukarani mandatami

Tuż przed 17.00 taksówki ponownie wróciły w okolice gmachu MF, tym razem blokując ul. Nowy Świat. Policjanci spisali większość taksówkarzy blokujących ulicę i kilku z nich ukarali mandatami po 100 zł. Wobec tych, którzy nie chcieli przyjąć mandatów, skierowane będą wnioski do sądów grodzkich.

W proteście brali udział taksówkarze z większość warszawskich korporacji, a także przyjezdni m.in. z Częstochowy, Poznania, Bydgoszczy. We wszystkich korporacjach były normalnie pracujące taksówki dyżurne, ale minimalny czas oczekiwania na nie wynosił 20 minut. Osoby przyjmujące zamówienia informowały ponadto, że nie przyjmuje się kursów do centrum "z powodu dużych utrudnień w ruchu".

Warszawiacy dość spokojnie przyjęli kolejny protest taksówkarzy. Wielu zmotoryzowanych pozostawiło samochody w domu i skorzystało ze środków komunikacji miejskiej, o czym świadczyło stosunkowo małe natężenie ruchu. Ci, którzy, mimo przestróg policji, zdecydowali się podróżować samochodem, narzekali, stojąc w korkach i próbując przejechać chodnikami i torami tramwajowymi.

Szarpanina na ulicy

Między jednym z protestujących a przechodniem doszło do szarpaniny. Policja zatrzymała taksówkarza, a później jeszcze dwóch innych. "Gestapo, uwolnijcie ich!" - krzyczeli pozostali.

Ministerstwo Finansów chce, by od 1 stycznia przyszłego roku kasa fiskalna była w każdej taksówce. Taksówkarze protestują przeciwko temu już od czerwca br. argumentując, że kasy w pojazdach nie są potrzebne, mogą rozliczać się przy pomocy taksometrów. Eksperci z ministerstwa, po przeprowadzeniu "analiz stanu prawnego i technicznego" tych urządzeń, stwierdzili jednak, że nie spełniają one prawnych i technicznych wymagań ewidencji podatkowej.

Do największych protestów taksówkarzy doszło pod koniec września br. - w stolicy protestowało wówczas 3 tys. taksówek, i w październiku - ok. 1,5 tys. W ubiegłym tygodniu taksówkarze wyjechali na ulice największych polskich miast.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)