Takiej afery nikt się nie spodziewał. Będzie proces
Anna Fotyga (PiS) oświadczyła, że jej mąż "nie uczestniczył w projektowaniu instalacji ciepłowniczej" na Stadionie Narodowym, a jedynie - na prośbę jednego z polskich podwykonawców - "nieodpłatnie oceniał wykonany przez niemiecką firmę" projekt tej instalacji. Fotyga zapowiedziała cywilny pozew przeciwko Sławomirowi Nowakowi (PO).
04.10.2011 | aktual.: 04.10.2011 13:28
Jak podaje serwis Wybrzeże24.pl, była minister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego wkracza na drogę sądową przeciwko ministrowi w kancelarii prezydenckiej Sławomirowi Nowakowi o ochronę dóbr osobistych.
Fotyga zarzuca Nowakowi absurdalność oskarżeń o lobbing, wykorzystywanie prywatnej osoby jej męża w politycznej rozgrywce i insynuowanie próby wpływania na procesy inwestycyjne. Będzie to pozew cywilny.
Sprawa ma związek z finałem sobotniej debaty Nowak-Fotyga. Politycy ci są liderami list do sejmu PO i PiS w okręgu gdańskim. Fotyga wręczyła wtedy Nowakowi pendrive'a z dokumentem dotyczącym budowy Stadionu Narodowego w Warszawie.
Mąż Fotygi "jest podwykonawcą tych ohydnych Niemców"?
Nowak powiedział, że kontaktował się z prezesem Narodowego Centrum Sportu. Politykowi PO wyjaśniono, że dokument, który przekazała Fotyga, jest znany w NCS i dotyczy konkretnej osoby. - W związku z tym chciałbym zapytać publicznie moją szanowną konkurentkę, czy panem XXX, który w dniu XXX przedstawił tę koncepcję w Warszawie jest mąż pani minister Fotygi? Czy prawdą jest, że mąż pani minister Fotygi jest podwykonawcą tych ohydnych Niemców, którzy budują Stadion Narodowy? - pytał Nowak.
Była szefowa MSZ w oświadczeniu przesłanym zapewnia, że dokument, który przekazała Nowakowi dotyczący budowy Stadionu Narodowego w Warszawie był jej własną informacją "pozbawioną jakichkolwiek odniesień do jej męża".
Fotyga napisała, że "skandal związany z projektowaniem Stadionu Narodowego zna z opowieści polskich inżynierów". Jednym z nich - jak napisała - był jej mąż, który prowadzi działalność gospodarczą - projektową na własny rachunek. - Na prośbę jednego z polskich projektantów-podwykonawców nieodpłatnie oceniał wykonany przez niemiecką firmę projekt instalacji ciepłowniczej - podkreśliła była minister.
- Narodowemu Centrum Sportu przedstawił następnie dokładną analizę wad projektowych podwyższających znacząco koszty wykonania i późniejszej eksploatacji Stadionu. Opis był szczegółowy, wykonany również nieodpłatnie i chroniony prawem autorskim, w razie wykorzystania podlegający wynagrodzeniu - dodała.
"Nie było o tym mowy"
- O żadnych negocjacjach cenowych nie było mowy. W upublicznionych przez Sławomira Nowaka dokumentach zawarta jest klauzula: "Oświadczam, że nie upoważniłem nikogo do rokowań cenowych" - napisała Fotyga.
- Dokument, który przekazałam Sławomirowi Nowakowi na pendrive był moją własną informacją pozbawioną jakichkolwiek odniesień do mojego męża. To Sławomir Nowak opublikował dokumenty z nazwiskiem, które uzyskał zapewne z NCS - pisze Fotyga.
Jak dodała, pod wpływem uwag zgłaszanych, między innymi przez jej męża, Narodowe Centrum Sportu "częściowo zracjonalizowało oryginalny projekt". - Mimo wielu wad pracy, pierwotny projektant otrzymał, jak sądzę, wynagrodzenie umowne. Ze względu na uchybienia procesu inwestycyjnego mój mąż nie uczestniczył w projektowaniu instalacji ciepłowniczej w obiekcie - zaznaczyła Fotyga.
Odniosła się też do stwierdzenia Nowaka, że Fotyga myli się twierdząc, iż projektantami stadionu w Warszawie są Niemcy. Powiedział on, że w rzeczywistości projekt stadionu jest dziełem Zbigniewa Pszczulnego i Mariusza Rutza, którzy są absolwentami Politechniki Gdańskiej. - Obaj panowie, z tego co wiem, poczuli się dotknięci tego rodzaju uogólnieniem. To tak jakby Marię Skłodowską-Curie nazwać Francuzką, Fryderyka Chopina nazwać Francuzem i nie pamiętać jak ważnymi postaciami, w tym przypadku dla polskiej nauki i osiągnięć myśli architektonicznej, są obaj ci panowie - powiedział polityk PO, który podkreślił, że oczekuje od Fotygi przeprosin projektantów.
- Sądzę, że Sławomir Nowak próbuje odwrócić uwagę od rzeczywistego problemu. W niemieckich firmach zatrudnianych w taki sposób do realizacji "Polski w budowie" mogą pracować osoby dowolnej narodowości, również polskiej. Nie zmienia to jednak zaprezentowanej przeze mnie w debacie tezy, że inwestycje są prowadzone w sposób nieracjonalny i nie służą procesom modernizacji gospodarczej w Polsce - odpowiedziała.