Tak trójmiejscy urzędnicy wydają pieniądze podatników
Gdańscy urzędnicy wydali w ciągu dwóch lat 140 tysięcy złotych na cele reprezentacyjne. Sopocki magistrat - prawie dwa razy tyle.
Wydatki dokonywane przez urzędników miejskich zawsze wzbudzają liczne komentarze i emocje. Trudno się dziwić, skoro różnica pomiędzy tym, co oficjalne i biznesowe, a prywatne i towarzyskie, staje się coraz bardziej płynna.
Urzędowy wyjazd, nocleg, czy kolacja to nie jedyne sytuacje, kiedy miejscy urzędnicy mogą liczyć na wsparcie służbowej karty kredytowej. Wszystko to mieści się w kategorii "nadzwyczajnych wydatków", które kosztowały mieszkańców Gdańska w ubiegłym roku 30 tysięcy złotych.
W ciągu ostatnich dwóch lat prawo do korzystania ze służbowej karty miało ośmiu urzędników gdańskiego magistratu. Dostęp do tej formy płatności mieli prezydent Paweł Adamowicz, sześciu dyrektorów wydziałów i dwóch innych pracowników. Karty wykorzystuje się do rozliczeń z zagranicznymi partnerami, służą do robienia rezerwacji w hotelach podczas służbowych delegacji oraz do awaryjnych zakupów. - Pod hasłem "awaryjne zakupy" mieszczą się wszystkie rzeczy zakupione w celu konserwacji np. naprawy mebli oraz remontów pomieszczeń - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prasowy urzędu miasta.
Sumując wydatki za dwa ostatnie lata, okazuje się, że urzędnicy miejscy wydali 107 tys. zł. Aż 1/3 tej sumy pochłonęły wspomniane "drobne zakupy". Podobną kwotę wydano łącznie na krajowe i zagraniczne podróże służbowe. Tylko w pierwszym półroczu tego roku kartami służbowymi gdańscy urzędnicy opłacili wydatki już w sumie na ponad 38 tys. zł.
A co z Sopotem i Gdynią?
W sopockim urzędzie miejskim dostęp do kart kredytowych ma 12 urzędników. Między innymi Jacek Karnowski oraz jego wiceprezydenci. W ciągu ostatnich 18 miesięcy z funduszu reprezentacyjnego wydano prawie 180 tysięcy złotych, co jest trójmiejskim rekordem.
- Po prostu więcej rachunków regulowano za pomocą karty, a nie na przykład przelewem czy gotówką. Każda transakcja kartą płatniczą pozostawia dokładny ślad, można sprawdzić, kiedy, gdzie i na co te środki przeznaczono - powiedziała Anna Dyksińska, z sopockiego magistratu.
Bardzo blado wypada a tym tle Urząd Miasta Gdyni, gdzie wydano w ubiegłym roku 16 tysięcy złotych, a w tym prawie 5 tysięcy.